W czwartek lepiej było nie myśleć w Niemczech o podróżach. Strajkowali kolejarze i personel latający Lufthansy. Najbardziej ucierpieli pasażerowie na południu kraju, ale przerwy w komunikacji dały się odczuć w całych Niemczech. – Czy można strajkować w czasach kryzysu? – pytały media. Obywatele RFN, zazwyczaj biorący stronę związków zawodowych w ich sporach z pracodawcami, pierwszy raz mieli mieszane odczucia. Zaledwie jedna trzecia była za związkowcami. – To wynik ciągłego pogarszania się reputacji kolei – tłumaczy Markus Wacket, autor książki o Deutsche Bahn.
Ze statystyk wynika, że jedna trzecia pociągów ma w Niemczech spóźnienia. Kolejki do kas biletowych są coraz dłuższe, nierzadko kupno biletu zabiera trzy kwadranse. To efekt redukcji zatrudnienia, bo kolej przygotowuje się do prywatyzacji i chce mieć dobre wyniki. Na dworcach roi się od automatów biletowych, ale mało kto potrafi je obsługiwać. Dochodzi do tego, że robią to pracownicy. Tylko oni dysponują tajemną wiedzą na temat skomplikowanego systemu taryf. Ktoś obliczył, że na jednej z linii obowiązuje ponad siedemdziesiąt różnych cen. – Nigdy tego nie zrozumiem – skarżyła się wczoraj w telewizji pasażerka w Norymberdze. – To dla dobra podróżnych – powtarzają menedżerowie Deutsche Bahn. Przygotowując rok temu plan częściowej prywatyzacji kolei, przewidzieli dla siebie gigantyczne odprawy. Całe Niemcy zatrzęsły się z oburzenia, ale kierownictwu firmy włos nie spadł z głowy. Szef państwowych kolei Hartmut Mehdorn zarabia około 3 mln euro rocznie. – Kanclerz Merkel powinna to zmienić – pisał tygodnik „Stern”.
Deutsche Bahn zapewnia, że oszczędza jak może. Walczy też z korupcją. Jednej z firm detektywistycznych zlecono zebranie osobistych danych 173 tysięcy pracowników Deutsche Bahn. To ponad dwie trzecie załogi. Zestawiono je następnie z danymi firm współpracujących z koleją, by wykryć nadużycia przy zawieraniu kontraktów. – Ta akcja jest nie tylko niezgodna z prawem, ale niszczy wzajemne zaufanie – grzmią związki zawodowe.
Sytuacja na kolei jest i tak napięta, bo wyszło na jaw, że superszybkie pociągi ICE mają defekty konstrukcyjne i wymagają częstych kontroli technicznych. Niemal codziennie wypadają z rozkładu. Trwa szukanie przyczyn defektów i winnych. Z drugiej strony Deutsche Bahn sypie pieniędzmi na budowę prestiżowych obiektów jak Hauptbahnhof – Dworzec Główny w Berlinie. Kosztował miliard euro. Wybudowany w pośpiechu, przed mundialem w 2006 roku, pałac ze szkła i stali nie wytrzymał pierwszej większej burzy: z dużej wysokości spadła na ulicę ogromna stalowa belka. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale wybuchła wielka awantura. W dodatku co roku drożeją bilety. Wielu Niemców skłania to do korzystania z samochodów lub coraz tańszych połączeń lotniczych. Kolej zaś traci pasażerów oraz pieniądze i planuje kolejne podwyżki.