Bliscy Johna Soleckiego przeżyli wczoraj chwile grozy, gdy rano media doniosły, że został zamordowany przez porywaczy. Parę godzin później okazało się jednak, że dyrektor oenzetowskiego Biura ds. Uchodźców (UNHCR) w Kwecie w prowincji Beludżystan, wciąż żyje. Tak przynajmniej twierdzi rzecznik Zjednoczonego Frontu Wyzwolenia Beludżystanu, organizacji separatystów, która przyznała się do jego porwania. – Żyje i nic mu nie jest – stwierdził rzecznik w wypowiedzi dla prasy.
Solecki, Amerykanin polskiego pochodzenia, został porwany na początku lutego. Podczas napadu terroryści zabili jego pakistańskiego kierowcę.
W zamian za wypuszczenie Soleckiego porywacze domagają się uwolnienia ponad 160 kobiet oraz informacji na temat miejsca pobytu około 6 tysięcy osób, którzy ich zdaniem zaginęli bez wieści.
Podobnie, jak w przypadku polskiego inżyniera Piotra Stańczaka zamordowanego niedawno w Pakistanie, porywacze kilkakrotnie przedłużali termin ultimatum. Niedawno przekazali mediom nagranie wideo, w którym Solecki błaga o pomoc.
Z kolei ONZ opublikowała wczoraj nagranie z apelem matki Soleckiego do mieszkańców Beludżystanu. – Po prostu nie rozumiem, czemu to przytrafiło się naszemu synowi. On kocha swoją pracę, pomaganie uchodźcom i innym, którzy są w potrzebie w różnych zakątkach świata. John pomógł wielu ludziom w Beludżystanie, a teraz sam potrzebuje waszej pomocy – powiedziała 83-letnia Rose Solecki.