Bibianę Aido, która przedstawiła Radzie Ministrów propozycje swego resortu dotyczące nowej ustawy aborcyjnej, poparli eksperci.
Cytowana przez hiszpański dziennik „El Mundo” minister dowodziła, że skoro dziewczęta mogą w tym wieku „wychodzić za mąż i utrzymywać stosunki seksualne”, powinny też móc same decydować, czy urodzić dziecko, czy nie. Jej argumenty odpierała Soraya Saenz de Santamaria z prawicowej Partii Ludowej (PP). „To nielogiczne, że szesnastolatki nie mogą głosować ani przejść bez zgody rodziców operacji wyrostka, ale mogą poddać się aborcji” – mówiła w piątek w Radiu Cero. Zdaniem przedstawicielki PP obraz aborcji promowany w Hiszpanii przez socjalistyczny rząd jest taki, „jakby chodziło o jeszcze jeden środek antykoncepcyjny”. – To nie do przyjęcia – stwierdziła.
[wyimek]Zdaniem prawicy rząd przedstawia aborcję tak, jakby chodziło o środek antykoncepcyjny[/wyimek]
W myśl nowej ustawy, której ostateczny projekt ma zostać zaprezentowany do lata, w ciągu pierwszych 14 tygodni ciąży aborcji można będzie dokonać na życzenie. W razie zagrożenia życia lub zdrowia matki oraz poważnych uszkodzeń płodu ciążę można będzie przerwać nawet w 22. tygodniu. W przypadku późnej diagnozy specjaliści rekomendują rządowi, by nie nakładał ograniczeń czasowych. Szpitale państwowe zostaną zobligowane do zapewnienia kobietom dostępu do aborcji. Teraz wielu lekarzy odmawia przerywania ciąży, argumentując, że nie pozwala im na to sumienie. Aż 98 procent zabiegów (w roku 2007 zarejestrowano ich w Hiszpanii około 112 tys.) przeprowadza się w prywatnych klinikach pod fałszywym pretekstem zagrożenia dla zdrowia psychicznego matki. Obecne prawo dopuszcza usunięcie ciąży wyłącznie, gdy zagraża ona życiu lub zdrowiu matki, jest efektem gwałtu lub płód wykazuje poważne anomalie. „Nie chodzi o stworzenie prawa bardziej tolerancyjnego, ale bardziej bezpiecznego” – zapewniała minister Aido. Kościół katolicki uważa reformę ustawy za „zamach na społeczeństwo”.