Waldemarowi Tomaszewskiemu w zarejestrowaniu się jako kandydat w majowych wyborach prezydenta przeszkodzić może tylko to, że przyjął Kartę Polaka. Komisja wyborcza ma trzy dni na podjęcie decyzji. – To będzie trudne – zastrzegł jej przewodniczący Zenonas Vaigauskas.
Ta sama komisja na wniosek posła litewskiej partii konserwatywnej Gintarasa Songaily zakwestionowała jesienią lojalność wobec państwa litewskiego dwóch posłów Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), którzy mają Kartę Polaka – Waldemara Tomaszewskiego i Michała Mackiewicza. Songaila uważa, że obaj politycy, przyjmując Kartę, wzięli na siebie zobowiązania wobec Polski. Ostateczną decyzję w sprawie Karty miałby podjąć litewski Trybunał Konstytucyjny, pod warunkiem że zgodzi się na to Sejm.
Jeśli komisja odmówi zaś rejestracji Tomaszewskiego na liście kandydatów, 260-tysięczna polska mniejszość może zbojkotować wybory prezydenckie.
Waldemar Tomaszewski zadeklarował wczoraj, że nie zamierza rezygnować z Karty Polaka, która potwierdza jego polską tożsamość. – Skoro nie pozbawili mnie jej Sowieci, nie uczyni tego również komisja wyborcza. Jeżeli odmówi mi rejestracji, będzie to decyzja polityczna – oświadczył w rozmowie z „Rz”. – Przez ostatnie dziesięć lat na wyborach różnych szczebli AWPL zdobywa 4 – 5 procent poparcia. Brak kandydata partii w wyborach prezydenckich byłby poważną luką – dodał.
Komentator tygodnika „Veidas” Audrius Bačiulis uważa, że kandydowanie Polaka na urząd prezydenta nie jest nieprzyjaznym gestem wobec Litwy. – To normalne posunięcie lidera partii. Tomaszewski realistycznie ocenia swe szanse, rozumie, że nie zostanie prezydentem Litwy. Podobnie jest z resztą kandydatów, z wyjątkiem eurokomisarz Dalii Grybauskaite. Zdaje sobie także sprawę, że dzięki temu jego partia zdobywa dodatkowe atuty w trwającej jednocześnie kampanii wyborczej do europarlamentu – podsumowuje Bačiulis.