Jak wynika z ostatnich sondaży, kierowana przez Berlusconiego partia może liczyć na dużo większe poparcie niż sojusz wyborczy obu ugrupowań sprzed roku. I jest to skok ogromny – z 35,5 proc. na 44 proc. Ale celem Ludu Wolności jest poparcie ponad połowy Włochów, co pozwoliłoby mu na samodzielne rządy. I nie jest to cel nierealny, skoro Berlusconiego popiera dziś 67 procent Włochów – najwięcej, od kiedy 15 lat temu zaczął uprawiać politykę.
Fuzja obu partii jest również wynikiem kalkulacji Sojuszu Narodowego. Partia pod przewodnictwem Gianfranco Finiego stopniowo odcinała się od faszystowskich korzeni, co przysparzało jej głosów, ale progu15 proc. nie potrafiła przekroczyć nigdy. Przywódcy Sojuszu uznali więc, że posiadając ideowe i dobrze zorganizowane kadry, więcej zdziałają rozpływając się w Forza Italia niż osobno.
Włoscy politolodzy podkreślają również, że to znak dzisiejszych czasów, gdzie jest coraz mniej miejsca dla silnie zideologizowanych partii. Tym tłumaczą decyzję Sojuszu o samorozwiązaniu i preferencje Włochów w wyborach sprzed roku, gdy po raz pierwszy po wojnie z parlamentu wypadli prawicowi i lewicowi ekstremiści.
Sergio Romano, komentator z „Corriere dela Serra”, w rozmowie z „Rz” zwraca uwagę na skuteczność Berlusconiego, który gdy w styczniu 1994 roku wszedł do polityki, powiedział, że zostanie premierem i w kwietniu nim został. Podobnie było teraz. W listopadzie 2007 roku ogłosił, że dojdzie do zjednoczenia, które w niedzielę stało się faktem. – Opozycja zrobiłaby lepiej, gdyby przestała krytykować Berlusconiego za brak kultury politycznej, a zastanowiła się, na czym polega jego fenomen. Przecież udało mu się zmienić wszystko we włoskiej polityce, naturalnie z wielką korzyścią dla siebie i swojej zorganizowanej na wzór przedsiębiorstwa partii – mówi.
Berlusconi w przemówieniu na zakończenie kongresu podkreślał, że podziały na prawicę, centrum i lewicę nie mają już sensu, a partie polityczne wyborcy oceniają pod kątem skuteczności i dynamiki. Zapowiedział, że Lud Wolności wprowadzi epokowe zmiany w funkcjonowaniu państwa i parlamentu, zmieniając konstytucję. Ma być mniej parlamentarzystów, Senat – na wzór Niemiec – zmieni się w przedstawicielstwo regionów.