– Myślałem, że to atak – opowiadał reporterowi „New York Timesa” Paul Nadler, który szybko zbiegł po schodach ponad 20 pięter, gdy z biura dostrzegł samolot eskortowany przez dwa myśliwce F-16. – Około 80 procent ludzi uciekło w ciągu dwóch minut od momentu, gdy zobaczyli, jak bardzo samolot zbliżył się do naszego biurowca – mówiła 25-letnia Carlina Rivera z Liberty Plaza położonego niedaleko miejsca, gdzie stały wieże World Trade Center.
Przerażonych nowojorczyków były tysiące. Ewakuowani po obu stronach rzeki Hudson, stłoczeni na ulicach Manhattanu, bali się, że to zamach. W końcu policja przez megafon ogłosiła, że zagrożenia nie było, a media wyjaśniły, że Air Force One i F-16 uczestniczyły w sesji fotograficznej, bo Biały Dom chciał mieć aktualne zdjęcia słynnego prezydenckiego Air Force One.
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg skrytykował pomysł administracji prezydenta. Wściekły był też ponoć sam Barack Obama. Urzędnicy Białego Domu szybko przeprosili więc za incydent.
—Jacek Przybylski