Oficjalnym celem wizyty szefa brytyjskiej dyplomacji nad Wisłą jest „wzmocnienie więzi między Polską i Wielką Brytanią”. O tym m.in. ma mówić dziś na Zamku Ujazdowskim w wystąpieniu na zaproszenie instytutu DemosEuropa. Spotka się z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim oraz szefem Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołajem Dowgielewiczem.
– Wybory do europarlamentu były poważnym wstrząsem dla tych spośród nas, którzy uważają Europę za bastion społecznej gospodarki rynkowej i liberalizmu. Podobnie jak rząd polski rząd brytyjski uważa, że rozszerzenie Unii przynosi Europejczykom same korzyści. W Warszawie chcę więc przedstawić moją wizję Europy – powiedział Miliband wczoraj w Londynie.
[srodtytul]Kraj o szczególnym znaczeniu[/srodtytul]
Według brytyjskiej ambasady w Warszawie Polska „ma szczególne znaczenie dla Milibanda, ponieważ tu urodzili się jego matka i dziadkowie”. Mowa o dziadkach ministra ze strony ojca, którzy byli żydowskiego pochodzenia i mieszkali w Warszawie. By uczcić ich pamięć, odwiedzi miejsce, gdzie powstanie Muzeum Historii Żydów Polskich.
Historię rodziny Milibandów otacza wiele legend. Według doniesień niektórych brytyjskich i polskich mediów dziadek 42– letniego polityka Samuel Miliband był zagorzałym komunistą i w 1919 roku zaciągnął się do Armii Czerwonej. Miał walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej. Stąd też miał się brać rzekomy chłodny stosunek jego wnuka do Polski. Dowodów na tę teorię jednak nie ma.