Im Chung-young twierdzi, że testy przeprowadzane są w komorach gazowych na jednej z wysp zachodniego wybrzeża. Bezpośrednie relacje z eksperymentów zdał mu członek jego oddziału, który pilnował tajnego ośrodka. Natomiast jeden z jego dowódców, który miał upośledzone dziecko, wyznał, że musiał je przekazać na eksperymenty.

– Jeśli urodzisz się upośledzony, reżim uważa, że najlepiej mu się przysłużysz jako królik doświadczalny – twierdzi Im Chung-young. Były komandos już dziesięć lat temu zbiegł za granicę, ale jak mówi, bał się ujawnić przerażającą tajemnicę. Odważył się dopiero teraz, kiedy z Phenianu zaczęły napływać informacje, że coraz bardziej schorowany Kim Dzong Il nie kieruje już państwem.

Informacje o istnieniu komór gazowych w Korei Północnej pojawiły się pierwszy raz w reportażu BBC z 2004 r. Były północnokoreański attache wojskowy z ambasady w Pekinie opowiedział w nim, że na własne oczy widział, jak w specjalnej komorze testowano gaz bojowy na rodzinie z trójką dzieci. Wszyscy zginęli w męczarniach.