49-letnia Christiane Völling urodziła się z mocno powiększoną łechtaczką przypominającą penisa i jądrami. Jej rodzice postanowili więc wychować ją jako chłopca i nadali jej imię Thomas. W 1977 roku, kiedy Christiane miała 17 lat, podczas operacji wyrostka robaczkowego chirurg odkrył, że posiada ona normalnie wykształconą macicę i jajniki. Bez jej wiedzy usunął organy. Thomas przez całe dorosłe życie czuł się kobietą. Kiedy w 2007 roku chciał przeprowadzić operację zmiany płci, dowiedział się, że jego żeńskie narządy płciowe zostały usunięte. Złożył skargę do sądu. Sąd pierwszej instancji skazał chirurga, który go operował, za „bezprawne okaleczenie” na półtora roku więzienia. Lekarz złożył jednak apelację w Sądzie Krajowym w Kolonii, który we wrześniu 2008 r. skazał go dodatkowo na zapłacenie odszkodowania. „Lekarz uszkodził zdrowie pacjentki i zlekceważył jej prawo do samostanowienia” – napisał sąd w uzasadnieniu wyroku. W czwartek sąd ustalił wysokość odszkodowania: 100 tysięcy euro. Wyrok jest bezprecedensowy w Niemczech. – Mężczyzna, którego widzę w lustrze, to nie ja. Jestem zadowolona z wyroku, choć nie zmienia to mojej sytuacji – oświadczyła Christiane Völling, która wciąż żyje jako Thomas, po zakończeniu procesu. Zdaniem biegłych, gdyby nie operacja skarżąca mogłaby za pomocą leków spełnić swe marzenie i stać się kobietą. Zamiast tego cierpiała nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. – Miałam depresję, myślałam o samobójstwie – tłumaczyła przez łzy.
Podczas procesu odbyły się protesty stowarzyszeń broniących praw interseksualnych. Według nich większość hermafrodytów jest okaleczana jako dzieci przez chirurgów, którzy – często na życzenie rodziców – jak najszybciej chcą ustalić płeć dziecka. – Dosyć przymusowych operacji! Koniec kastracji! – krzyczeli członkowie stowarzyszenia Intersexuelle e.V.
Według oficjalnych danych dwoje na tysiąc dzieci rodzi się z zaburzeniem różnicowania narządów płciowych. Na ogół dziecko takie posiada zarodki zarówno żeńskich, jak i męskich organów rozrodczych w różnym stadium rozwoju, szczątkowym lub całkowitym. W 80 proc. przypadków lekarze „ukierunkowują” chirurgicznie płeć dziecka we wczesnym dzieciństwie lub na początku okresu dojrzewania. Często mali pacjenci są wielokrotnie operowani i poddawani terapii hormonalnej. W wieku dorosłym wielu czuje się obcych we własnym ciele. Stowarzyszenia broniące praw hermafrodytów domagają się więc zakazu przeprowadzania operacji na dzieciach z tym zaburzeniem. „Człowiek powinien samodzielnie, jak dorosły, decydować, do jakiej płci chce należeć. Zdarza się też, że ktoś nie czuje się przynależny do żadnej płci. To społeczeństwo będzie musiało zaakceptować” – tłumaczy w rozmowie z dziennikiem „Kölner Express” przewodnicząca stowarzyszenia Intersexuelle e.V Daniela Truffer.
Część psychologów jest podobnego zdania. – Z operacją należy poczekać do zakończenia okresu dojrzewania, kiedy organy płciowe człowieka zdążą się ostatecznie wykształcić – mówi „Rz” seksuolog i psycholog dr Wiesław Ślósarz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Według niego najlepszy moment na podjęcie decyzji jest po 21. roku życia. – Dopiero wówczas lekarze mogą przeprowadzić badania endokrynologiczne, psychiatryczne i seksuologiczne – wyjaśnia dr Ślósarz. Mimo to wielu z nich kieruje się sugestiami lekarzy nakłaniających do operacji, kiedy dziecko jest jeszcze małe. Według doktora jest to podejście błędne. – Dziecku nie można odgórnie narzucić płci ani przewidzieć, jaką płeć będzie chciało mieć w przyszłości. Jeśli jego informacja biologiczna czy genetyczna jest odpowiednia dla chłopczyka, rodzicom nie uda się wychować dziewczynki – przekonuje dr Ślósarz.
Nie wszyscy zgadzają się z tą opinią. W USA panowało wśród psychologów przez długi okres – w latach 60. i 70. – przekonanie, że płeć nie jest zakodowana biologicznie, tylko wynika z wychowania. Operacje ustalenia płci przeprowadzało się masowo na dzieciach z zaburzeniem różnicowania narządów płciowych. Jedną z ofiar tej teorii jest 43-letni Kanadyjczyk Bruce Reimer. Kiedy miał 22 miesiące lekarz okaleczył mu podczas rutynowej operacji penisa. Organ był nie do odratowania. Zrozpaczeni rodzice, nie wiedząc, co mają robić, zwrócili się do znanego seksuologa Johna Moneya. Ten kazał im wychować Bruce’a jako dziewczynkę. Money był przekonany, że chłopiec utożsami się z nową płcią. Rodzice poddali go więc operacji zmiany płci. Bruce dorastał jako Brenda. Zanim jeszcze osiągnął wiek dojrzewania, zaczął się jednak buntować przeciwko żeńskiej roli, w którą został wciśnięty. Nie chciał bawić się lalkami, zdzierał z siebie sukienki. W 1981 roku Bruce poddał się w końcu operacji, która zrobiła z niego z powrotem mężczyznę.