To jednak tylko dwa urzędy, które miałyby pozyskać szersze uprawnienia - kolejnym jest dyrektor departamentu kontroli finansowej.

Zdaniem obrońców praw człowieka tego typu pomysły przypominają "ciemne czasy stalinizmu". Szef Komitetu Helsińskiego na Białorusi uważa, że taka zmiana spowodowałaby cofnięcie się kraju w rozwoju prawnym do roku 1937-ego, kiedy to tak zwane "trójki" wyłapywały "antyradzieckie elementy", a wyroki wydawane były w trybie nadzwyczajnym.

Gary Poganiajło twierdzi, że pomysły tego typu pozbawiają prokuratorów i sędziów wpływu na działania resortów siłowych i mogą doprowadzić do utraty kontroli nad ich funkcjonariuszami.

Obrońca praw człowieka skrytykował także pomysł utworzenia komitetu śledczego, który miałby kontrolować białoruski prezydent. Zdaniem Poganiajły wynikiem takich zmian mogą być masowe aresztowania opozycjonistów. Zdaniem niezależnych ekspertów, tego typu pomysły nie mają prawa bytu w państwie rządzonym twardą ręką jednego człowieka.