Ciała stryjecznych braci: Mikołaja Radziwiłła Czarnego i Mikołaja Radziwiłła Rudego (ten ostatni był bratem królowej Barbary Radziwiłłówny) oraz sześciu ich krewnych odnaleziono pięć lat temu w odległych 50 km od Wilna Dubinkach. W sobotę żegnano ich tam w asyście kampanii honorowej wojska litewskiego, z udziałem premiera rządu Andriusa Kubiliusa i ambasadorów akredytowanych na Litwie. Nie było przedstawiciela Warszawy.
Sarkofag spoczął na wzgórzu zamkowym, w miejscu dawnego kościoła. Orkiestra reprezentacyjna litewskiej armii odegrała hymn państwowy. Cała uroczystość była transmitowana w pierwszym programie litewskiej telewizji publicznej. – Dubinki znów stają się jednym ze źródeł potęgi Litwy – stwierdził podczas uroczystości szef litewskiego rządu Andrius Kubilius. – Odwołując się do dziejów Radziwiłłów i do ich wielkości, sami stajemy się więksi.
Na zaproszenie MSZ Litwy w pogrzebie wzięli udział przedstawiciele rodu Radziwiłłów z Polski – Maciej i Mikołaj. Maciej Radziwiłł przemawiał po szefie rządu.
– Szkoda, że nie pojawił się żaden delegat polskich władz. W niektórych kręgach wciąż panuje u nas przekonanie, że Litwini są niechętni Polsce – mówi „Rz” Maciej Radziwiłł. Jak wszyscy żyjący obecnie przedstawiciele rodu pochodzi od Mikołaja Czarnego. – Druga linia skończyła się w XVII w. na Bogusławie, który ma w Polsce negatywną opinię, opartą zresztą nie na faktach, ale na ahistorycznych stwierdzeniach Henryka Sienkiewicza – mówi.
[srodtytul]Trzy wieki na urzędzie [/srodtytul]