Film „Francesca” to reżyserski debiut Bobby’ego Paunescu, który urodził się w Rumunii, ale dorastał w Mediolanie. Opowiada o młodej Rumunce Francesce, która jak tysiące jej rodaków marzy o emigracji do Włoch, gdzie chciałaby pracować w przedszkolu. Na skutek układów rodzinnych, uczuciowych i przeszkód ze strony skorumpowanych władz wyjazd nie dochodzi do skutku. W jednej ze scen ojciec Franceski odradzający jej emigrację mówi: „Nie słyszałaś o tej dziwce Mussolini, która wszystkim Rumunom życzy śmierci?”. W innej burmistrza Werony, który ogłosił, że uczyni miasto wolne od Romów, ojciec nazywa „kawałkiem gówna”.

Podczas premiery prasowej „Franceski” na festiwalu w Wenecji obie sceny nagrodzono gromkimi brawami, ale włoscy recenzenci uznali film za słaby. Natomiast wnuczka dyktatora, obecnie deputowana z ramienia partii Silvia Berlusconiego Lud Wolności, stwierdziła, że każdą krytykę przyjęłaby bez zastrzeżeń, ale z wulgaryzmami pod swoim adresem zgodzić się nie może. Zagroziła dystrybutorowi filmu sprawą sądową, jeśli nie wytnie lub nie zmieni dialogu w inkryminowanej scenie. W efekcie odwołano dwie pozostałe projekcje w ramach festiwalu. Nie jest jasne, co będzie z dystrybucją obrazu we Włoszech, bo ma wejść na ekrany w październiku. Natomiast burmistrz Werony Flavio Tosi (rządzi miastem z ramienia ksenofobicznej Ligi Północnej) wytoczył już reżyserowi proces o zniesławienie.

Dystrybutor stwierdził, że to zamach na wolność sztuki i próba cenzury. Obiecał, że zrobi wszystko, by film trafił w oryginalnej formie do włoskich kin. Z kolei producent zapewnił, że podporządkuje się decyzji sądu i jeśli będzie trzeba, wytnie lub zmieni kontrowersyjne sceny w porozumieniu z reżyserem.

Paunescu tłumaczy, że chciał oddać znaną mu świetnie atmosferę panującą w Rumunii dwa lata temu, gdy w Rzymie Rom zgwałcił, a następnie zamordował 47-letnią Włoszkę. Wówczas Mussolini oświadczyła, że „Rumuni mają gwałt wpisany w DNA”, co wzbudziło ogromne oburzenie w Rumunii. Z drugiej strony rozpoczęła się tam kampania obwiniania Romów o całą rumuńską przestępczość we Włoszech. Wziął w niej udział również rumuński ambasador w Rzymie, oświadczając w licznych wywiadach, że Rumuni we Włoszech zajmują się ciężką pracą, a kradną i gwałcą wyłącznie rumuńscy Cyganie. Reżyser wyjaśnił, że jego film miał uwypuklić bezsens obu stereotypów.

We Włoszech przebywa niemal milion obywateli Rumunii (w tym około 70 tys. Romów), z czego w więzieniach ok. 3 tys. Jak się szacuje, we Włoszech schroniło się 40 proc. Rumunów ściganych międzynarodowymi listami gończymi. By uniknąć oskarżeń o rasizm, Włosi nie publikują osobnych statystyk przestępczości dotyczących rumuńskich Romów. Jednak problem istnieje. Zazwyczaj w okolicach cygańskich obozów rośnie przestępczość, co wielokrotnie wywoływało masowe protesty okolicznych mieszkańców. Kilka obozowisk nieznani sprawcy puścili z dymem. A we włoskiej świadomości faktycznie Rom nie różni się od Rumuna.