Zabił córkę za romans

Marokańczyk poderżnął 18-letniej córce gardło, bo zamieszkała z Włochem. To 37. taki mord

Aktualizacja: 18.09.2009 03:09 Publikacja: 17.09.2009 21:24

We Włoszech liczba muzułmanów podwoiła się w ciągu ostatnich sześciu lat

We Włoszech liczba muzułmanów podwoiła się w ciągu ostatnich sześciu lat

Foto: AP

Sanaa Dafani przyjechała z rodzicami do Włoch 11 lat temu. Zamieszkali pod Pordenone koło Wenecji. Ojciec dziewczynki El Katawi Dafani znalazł pracę w restauracji jako pomocnik kucharza. Zakwefiona matka wychodziła z domu tylko po zakupy albo do meczetu.

Ojciec też był odludkiem. Przestrzegał postu w okresie ramadanu, ale nie gardził winem w pracy. Sanaa, zdolna, żywa i całkowicie zintegrowana – jak twierdzą nauczyciele – rok temu musiała przerwać naukę, bo rodzinie brakowało pieniędzy.

Poszła do pracy w restauracji w pobliskim Montereale Valcellina i tam zakochała się – z wzajemnością – w 31-letnim Massimo, współwłaścicielu lokalu. Jej ojciec nie pochwalał związku i w domu zaczęły się awantury. Chciał wraz z rodziną wrócić do Maroka. 18-letnia Saana pięć tygodni temu spakowała się i wyprowadziła do rodziny Massima, która przyjęła ją jako przyszłą synową. Niebawem mieli się pobrać.

We wtorek, gdy udawali się razem do pracy, ojciec dziewczyny zajechał im drogę. Najpierw ciężko zranił nożem Massima, a potem dopadł w lesie uciekającą córkę i poderżnął jej gardło. Specjalnie po to zwolnił się z pracy i rano kupił w sklepie wielki kuchenny nóż.

Morderstwo, o którym od dwóch dni mówią wszystkie media i autorytety, wstrząsnęło Włochami, zwłaszcza że było niemal wierną kopią głośnej tragedii sprzed trzech lat: w Sarezzo pod Brescią Pakistańczyk z identycznych powodów wraz z bratem i dwoma zięciami zamordował 20-letnią Hinę Saleem. Przyznali, że kierowały nimi motywy religijne, a ciało Hiny zakopali w ogródku z głową skierowaną ku Mekce.

To już 37. przypadek, gdy muzułmanin morduje członka swej rodziny we Włoszech. Motywem najczęściej był grzeszny z punktu widzenia islamu styl życia, ale i chorobliwa zazdrość czy odmowa zawarcia zaaranżowanego małżeństwa. W Kalabrii muzułmański uchodźca z Kosowa zamordował 6-letniego syna, bo niesłusznie uznał, że jest on owocem zdrady jego małżonki.

Miejscowy imam Mohamed Ouhatiq i diecezja Pordenone wystosowali apel, by nie wykorzystywać śmierci Marokanki do celów politycznych i nie wiązać tragedii z religią. Imam podkreślił, że mord nie ma nic wspólnego z islamem, lecz jest wynikiem ignorancji i braku wykształcenia. Podkreślał, że sprawca w meczecie się praktycznie nie pokazywał.

Jednak Enzo Bortolotti z niechętnej obcym Ligi Północnej, burmistrz Azzano, gdzie mieszka rodzina Dafanich, nie ma wątpliwości.

– To był mord religijny. W okolicy mieszka wielu muzułmanów. Oni nie chcą z nami nawet rozmawiać. 11 września 2001 roku wiwatowali na ulicach. Powinni wracać do Afryki – mówi. Były wicenaczelny „Corriere della Sera”, Egipcjanin Magdi Allam, obecnie europoseł, skazany na śmierć przez sądy islamskie z powodu chrztu, który przyjął z rąk Benedykta XVI, napisał w „Libero”: „Kochani Włosi, kochani Europejczycy! Otwórzcie oczy. Ojcowie podrzynający gardła swoim dzieciom to wierzchołek góry lodowej głębokiego zła i tradycji przemocy, które są zakorzenione w islamie”.

Daniela Santanche, była deputowana Sojuszu Narodowego, proponuje, by uczcić pamięć Marokanki przez wprowadzenie we Włoszech powszechnego zakazu noszenia burek i chust, bo to symbol islamskiego zniewolenia kobiet.

Włoskie media przytaczają słowa matki Hiny Saleem, wypowiedziane przedwczoraj, gdy sąd skazał jej męża na 30 lat więzienia: „Przebaczyłam mu i świetnie go rozumiem. Wina leży po stronie mojej córki”.

Lewicowa „La Repubblica” w komentarzu redakcyjnym winą za tragedię obciąża lokalną włoską społeczność, władze i polityków. Z zamieszczonego obok reportażu z miejsca tragedii wynika, że Marokańczyk zabił córkę, bo czuł się odrzucony i osamotniony.

We Włoszech mieszka obecnie 1,3 miliona muzułmanów. W 2003 roku było ich o połowę mniej.

Sanaa Dafani przyjechała z rodzicami do Włoch 11 lat temu. Zamieszkali pod Pordenone koło Wenecji. Ojciec dziewczynki El Katawi Dafani znalazł pracę w restauracji jako pomocnik kucharza. Zakwefiona matka wychodziła z domu tylko po zakupy albo do meczetu.

Ojciec też był odludkiem. Przestrzegał postu w okresie ramadanu, ale nie gardził winem w pracy. Sanaa, zdolna, żywa i całkowicie zintegrowana – jak twierdzą nauczyciele – rok temu musiała przerwać naukę, bo rodzinie brakowało pieniędzy.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022