Przed trzema tygodniami John Ward napisał w swoim blogu, że Brown jest w bardzo złym stanie zdrowia i bierze środki antydepresyjne. Ward to 61-letni emerytowany specjalista od reklamy mieszkający obecnie na południu Francji.
Doszedł on do wniosku, że premier ma depresję, gdy uzyskał informację, iż dietetyk zabronił Brownowi jedzenia sera i salami oraz picia toskańskiego wina Chianti. O tych zaleceniach blogerowi powiedział podobno niezidentyfikowany dotychczas brytyjski urzędnik podczas pogawędki na przyjęciu. Ward przypomniał sobie, że jemu też lekarz zabronił spożywania sera, salami i wina w 1980 r., gdy zaczął brać środki antydepresyjne z grupy MAOI, obecnie już bardzo rzadko stosowane. Bloger uznał, że Brown musi brać to samo, a zatem cierpi na depresję, o czym natychmiast napisał w Internecie.
Wynurzenia brytyjskiego emeryta pewnie nie nabrałyby takiego rozgłosu, gdyby nie natrafił na nie dziennikarz „The Independent” Matthew Norman. Natychmiast je wykorzystał. „Wysocy urzędnicy zauważyli, że Brown otrzymał listę rzeczy, których absolutnie musi unikać, a wśród nich są Chianti i ser” – napisał. Następnie powiązał tę dietę z lekami antydepresyjnymi, wskazując jasno czytelnikom, na co cierpi Brown. W ślad za nim o „chorobie” brytyjskiego premiera zaczęły też donosić inne media.
[wyimek]Dietetyk zabronił Brownowi jedzenia sera i salami oraz picia toskańskiego wina Chianti[/wyimek]
W niedzielę czołowy brytyjski dziennikarz Andrew Marr z BBC zapytał wprost premiera podczas wywiadu, czy „bierze środki przeciwbólowe i pigułki”, dzięki którym może jeszcze pracować. Dla laburzystów tego było już za wiele.