Czy grubasy mają prawo do wyższego wykształcenia? Teoretycznie. Ale na Lincoln University nie dostaną dyplomu, jeśli nie spróbują zrzucić zbędnych kilogramów. Gdy wartość indeksu masy ciała (BMI) przekracza 30, student musi zaliczyć zajęcia fitness. „Nie przyszłam na uniwersytet Lincolna, by usłyszeć, że moja waga jest nieakceptowalna. Przyszłam zdobyć edukację (…), co wyszło mi całkiem nieźle, choć mam nieco wysoki wskaźnik BMI” – napisała oburzona 21-letnia studentka Tiana Y. Lawson na łamach uniwersyteckiego pisma „The Lincolnian”. Jej zdaniem, jeżeli już fitness ma być obowiązkowy, powinni na niego chodzić wszyscy.
Grubasy w Ameryce od lat nie mają jednak łatwego życia. Większość modelek, gwiazd kina i telewizji to osoby szczupłe. A do tego przy okazji dyskusji o reformie zdrowia, otyli częściej niż zwykle słyszą, że muszą schudnąć. Zwolennicy ruchu Fat Pride (Duma Grubasów, na wzór Dumy Gejów) coraz bardziej stanowczo mówią więc: dość.
– Jedyną rzecz, którą można poprawnie zdiagnozować, patrząc na grubą osobę, jest własny poziom uprzedzeń i stereotypów wobec otyłości – mówi Marilyn Wann, 43-letnia mieszkanka San Francisco, autorka książki „Gruba! No i co?”. I przekonuje dziennikarkę „New York Timesa”, że ludzie mogą być zdrowi niezależnie od wagi.
[srodtytul]Lobby otyłych[/srodtytul]
Otyli wstępują więc do organizacji promujących Dumę Grubasów i walczących z dyskryminacją. – Nasza społeczność potrzebowała 40 lat, zanim zdecydowała się lobbować na rzecz swoich praw na Kapitolu – dodaje Wann, która należy do Narodowego Stowarzyszenia Szerzenia Akceptacji dla Grubasów (NAAFA). NAAFA zauważa, że przez dziesięć lat - do 2006 roku – liczba zgłaszanych przez dorosłych przypadków dyskryminacji z powodu wagi wzrosła niemal dwukrotnie. Przybywa więc organizacji walczących o prawa grubasów, a także forów czy blogów typu „BigFatBlog” czy „The-F-World”. Panie mogą dołączyć do otyłych cheerleaderek F.A.T.A.S.S. lub zamieścić zdjęcie brzuszka na portalu Bellies Are Beautiful.