Ponad cztery godziny odpowiedzi, ponad dwa miliony pytań (odpowiedział na 80), połączenia na żywo za pomocą telemostu z odległymi prowincjami, nowoczesne studio i relacje na żywo we wszystkich najważniejszych stacjach telewizyjnych i radiowych Rosji. Tegoroczne, ósme „spotkanie z obywatelami” Władimira Putina było gigantycznym przedsięwzięciem medialnym, które przypominało raczej rozrywkowy show niż wystąpienie szefa rządu.
Do konwencji tej dostosowali się zarówno Putin – rozluźniony, często żartował, wzbudzając w studiu salwy śmiechu – jak i liczna publiczność. Kamera raz po raz pokazywała uśmiechnięte kobiety i mężczyzn wpatrujących się w swojego premiera z miłością, jakby był co najmniej gwiazdą rocka. Wszelkie granice pobił jednak jeden z widzów, który pod koniec programu przysłał do studia esemesa, w którym wyraził nadzieję, że Putin będzie „żył wiecznie”.
[srodtytul]W obronie Stalina[/srodtytul]
Wielu komentatorów zwróciło uwagę, że premier był zbyt dobrze przygotowany do odpowiedzi na zadawane przez Rosjan pytania. – To był starannie wyreżyserowany show. Połowę pytań zadali Putinowi jego zwolennicy – mówi „Rz” Andriej Piontkowski, rosyjski politolog krytyczny wobec Kremla. – Poważnie traktować tego widowiska nie można. Z wyjątkiem, gdy na półżartobliwe pytanie: „czy nie chciałby pan wreszcie odpocząć”, Putin odparł całkiem serio: „nie doczekacie się tego!” – dodaje politolog.
Największą sensację wywołały jego odpowiedzi na dwa pytania. Pierwsze: czy w 2012 r. będzie kandydował na urząd prezydenta Rosji? – Zastanowię się – odparł Putin enigmatycznie. I drugie, o ocenę Józefa Stalina. Choć Putin potępił dokonane przez sowieckiego dyktatora zbrodnie, przypomniał jednocześnie o sukcesie industralizacji oraz zwycięstwie nad Niemcami. – Nie wolno rzucać kamieniami w tych, którzy wygrali wojnę – stwierdził.