Winnie Madikizela-Mandela ma 73 lata. Jest znaną i wciąż popularną działaczką Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Nelsona Mandelę, wówczas aktywistę ruchu walki z apartheidem, poznała w 1957 roku. Pobrali się rok później. Gdy mąż za swą działalność siedział w więzieniu (1963 – 1990), ona walczyła z rządem białych. Ale też budziła coraz więcej kontrowersji.
Popierała stosowanie „płonących naszyjników” (wypełnionych benzyną opon wkładanych na ramiona zdrajców i zapalanych). Była oskarżana o porwanie i zamordowanie kilku młodych chłopców. Okazało się też, że nie dochowała wierności Nelsonowi i po jego wyjściu z więzienia w 1992 roku doszło do separacji małżonków. W 2003 roku została skazana na pięć lat więzienia za malwersacje.
W maju miały się rozpocząć, między innymi w Johannesburgu, Kapsztadzie i na terenie dawnego bantustanu Transkei, zdjęcia do filmu poświęconego Winnie. Reżyser Darrel Roodt pochodzi z RPA, ale aktorka mająca zagrać główną bohaterkę, zdobywczyni Oskara w 2007 roku Jennifer Hudson, jest co prawda ciemnoskórą, ale stuprocentową Amerykanką.
– Nie możemy na to pozwolić. Mamy ludzi, którzy mogą zagrać tę rolę o wiele lepiej niż Jennifer – oświadczył Oupa Lebogo, sekretarz generalny Związku Pracowników Twórczych (CWU) w RPA.
– Dlaczego Amerykanie i inni cudzoziemcy grają role, które są nam tak drogie? Role ludzi, których szanujemy – pytała południowoafrykańska aktorka Florence Masebe. – Nie sądzę, by ktokolwiek inny mógł nawet spróbować pojąć, co mamy na myśli, gdy mówimy, że Winnie jest matką narodu. Przemysł filmowy, producenci nie traktują nas poważnie – mówiła podczas konferencji prasowej aktorka cytowana przez brytyjskiego „Guardiana”.