Zgodnie z porozumieniem, które mieli dziś podpisać w Warszawie wiceminister obrony narodowej Stanisław Komorowski i podsekretarz stanu USA Ellen Tauscher (MON do środy wieczorem nie potwierdziło terminu podpisania umowy), amerykańscy żołnierze stacjonujący w Polsce mieliby odpowiadać przed polskimi sądami. Jednak pod warunkiem, że do przestępstwa doszłoby poza służbą i poza terenem bazy.
Sprawa sądzenia mieszkańców amerykańskich baz rozrzuconych po świecie od lat wywołuje wiele napięć w relacjach z sojusznikami. Szacuje się, że od końca II wojny światowej stacjonujący w Japonii wojskowi z USA już 200 tys. razy wchodzili w konflikt z prawem. Ale przestępstwa popełniają nie tylko żołnierze. Kilka dni temu zatrzymano czterech nastolatków, którzy w sierpniu za pomocą rozciągniętej w poprzek drogi liny zrzucili z motocykla kobietę. Japonka trafiła do szpitala i długo leżała w śpiączce. Sprawcy wypadku to dzieci Amerykanów służących w bazie lotniczej pod Tokio.
[srodtytul]Armia bije się w piersi[/srodtytul]
Niechęć do obecności amerykańskich wojsk nasiliła się w Japonii po incydencie z 1995 roku, kiedy trzech Amerykanów porwało i zgwałciło 12-letnią uczennicę szóstej klasy. Na ulice Okinawy wyszło wówczas kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców domagających się usunięcia Amerykanów z wyspy. Seria incydentów, jazda po pijanemu, włamania i kolejne gwałty – m.in. na 14-latce w 2008 roku – doprowadziły do kryzysu dyplomatycznego.
– Amerykańska armia przeprasza i obiecuje, że więcej nic takiego się nie stanie, ale zawsze zdarza się to znowu – mówił Chie Miyagi, nauczyciel protestujący przeciw bazie wojsk USA, cytowany przez dziennik „The Guardian”. Mieszkańcy Okinawy boją się jednak nie tylko gwałtów, ale też wypadków czy katastrof z udziałem Amerykanów. W 2004 roku na teren lokalnego uniwersytetu spadł amerykański śmigłowiec. W listopadzie br. zatrzymano zaś sierżanta oskarżonego o to, że zabił pieszego i uciekł z miejsca wypadku. Po tym incydencie Japończycy wezwali Amerykanów do zmiany zapisów umowy o stacjonowaniu wojsk (SOFA) i przekazywania oskarżonych żołnierzy lub członków ich rodzin w ręce lokalnej policji.