Wymiana szefów ambasad ma dotyczyć w tym roku tylko tych 31 placówek, gdzie akurat powinna się dokonać rotacja. Kolejni będą wymieniani stopniowo. Według informacji „Rz” Polska na razie będzie miała skromny utarg: dwie placówki, prawdopodobnie Seul oraz Bejrut lub Amman. Nasz kandydat był na krótkiej liście do objęcia placówki w Tbilisi, ale ostatecznie wygrał kandydat bułgarski, były premier tego kraju.
– Docelowo Polska powinna mieć sześć – siedem placówek. W tym przynajmniej jedną strategiczną, jak Moskwa czy Kijów –ocenia Rafał Trzaskowski, eurodeputowany PO.
Od wielu miesięcy eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski z PO walczył o możliwie silne gwarancje równowagi geograficznej w ESDZ. Aż w dwóch trzecich jest ona obecnie tworzona z urzędników zatrudnionych w dyrekcjach ds. stosunków zewnętrznych Komisji Europejskiej i Rady UE, gdzie Polaków i przedstawicieli innych nowych państw członkowskich jest bardzo mało. Początkowo postulaty Saryusza-Wolskiego były odrzucane, ale ostatecznie przekonał większość PE i wczoraj eurodeputowani przegłosowali jego poprawkę. Mówi ona, że przy zatrudnianiu powinna być zachowana równowaga geograficzna. Poważny przegląd polityki kadrowej ma się odbyć w 2013 roku. Jeśli się okaże, że takiej równowagi nie ma, to PE będzie mógł zażądać wprowadzenia mechanizmu parytetów.
Jak mówi „Rz” Konrad Szymański, eurodeputowany PiS, uzyskanie konkretnych ważnych stanowisk zależy od sprawności negocjacyjnej rządu. –Już widać, że poszczególne kraje rozszarpują po kawałku ESDZ –zauważa. Szczególnie sprawni są w tym Brytyjczycy i Francuzi. Pani Ashton już zapewniła swoim rodakom kilka ważnych stanowisk: szefa swojego gabinetu, dyrektora kadr i szefa unijnej komórki wywiadowczej. Z kolei Francuzi dostaną prawdopodobnie stanowiska pierwszego z sekretarzy generalnych oraz kilka ważnych stanowisk w pionie zarządzania kryzysowego oraz unijnej polityki bezpieczeństwa.
[ramka][b]Nie bójmy się pustych biurek w Warszawie[/b]
Jacek Saryusz-Wolski europoseł PO