Kwota 300 mld euro szokuje, zwłaszcza że jeszcze trzy lata temu włoski Urząd Skarbowy szacował niezgłoszone dochody na 200 mld euro, czyli o jedną trzecią mniej. Rozmiary oszustwa najłatwiej uzmysłowić sobie, biorąc pod uwagę, że włoskie PKB to niecałe 1900 mld euro. Budzący ogromne protesty wielki plan oszczędnościowy włoskiego rządu na lata 2011 – 2012, polegający m.in. na zamrożeniu płac i zatrudnienia w budżetówce, opiewa na zaledwie 24 – 26 mld euro, a więc cztery razy mniej niż niezapłacony przez Włochów w zeszłym roku podatek dochodowy.
Z tej okazji media cytują opublikowane właśnie dane na stronie internetowej Związku Podatników Włoskich. Wynika z nich, że aż 47 proc. najemców wytwornych i bajońsko drogich wakacyjnych willi na wybrzeżu na Capri, w Porto Cervo na Sardynii, Forte dei Marmi w Toskanii, Portofino i Taorminie to ludzie formalnie nieposiadający żadnego majątku i dochodów, a nierzadko emeryci tak biedni, że posługują się w supermarketach wydawaną przez opiekę społeczną kartą płatniczą (480 euro rocznie dodatkowej zapomogi). Jak domyślają się eksperci związku, chodzi zarówno o osoby podstawione przez tych, którzy nie chcą niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi fiskusa, jak i o zamożnych „totalnych” oszustów podatkowych. Kwitnie również samowola budowlana: we Włoszech stoją aż dwa miliony budynków-duchów, których nie ma w żadnym katastrze.
Z ujawnionych w poniedziałek danych Urzędu Skarbowego wynika, że 75 tys. Włochów zgłosiło zarobki powyżej 200 tys. euro. Ale aż 92 proc. z nich to pracownicy państwowi lub najemni, którzy nie mogli swoich dochodów ukryć. Wynika z tego, że zaledwie 6 tys. włoskich przedsiębiorców zarabia naprawdę godnie, w co nie sposób uwierzyć. Zdaniem cytowanych przez media fachowców prawdziwym probierzem liczby włoskich bogaczy jest choćby liczba sprzedanych w zeszłym roku luksusowych samochodów – aż 230 tys. Równie zastanawiająca w tym kontekście jest liczba prywatnych luksusowych jachtów i łodzi motorowych – 75 tys. (na 600 tys. wszystkich pływających jednostek).
Urząd Skarbowy od dłuższego czasu grozi nowym, skomputeryzowanym system kontroli – tzw. dochodometrem, który ma namierzyć żyjących ponad stan deklarowanych dochodów. Oprócz właścicieli luksusowych posiadłości, samochodów i jachtów przebadani mają być też wypoczywający w egzotycznych krajach, uczestnicy ekskluzywnych aukcji, klienci klinik kosmetycznych i rodzice posyłający dzieci do drogich szkół. Pod lupę fiskusa trafi więc styl życia i ma zostać skonfrontowany z oś- wiadczeniem podatkowym. Wydajność kontroli, które ponoć ruszyły już w czerwcu, to 800 tys. w ciągu roku. Jak jednak widać, Włosi niespecjalnie przejęli się tymi planami.
Z drugiej strony analitycy szacują, że spora część z 300 mld euro niezgłoszonych dochodów to dzieło drobnych i bardzo drobnych przedsiębiorców, którzy często stają przed wyborem: oszustwo lub bankructwo. Obciążenie fiskalne we Włoszech znów wzrosło i wynosi 43,2 proc. Ale według innych wyliczeń, biorąc pod uwagę ukryte daniny, państwo włoskie tak naprawdę kładzie rękę na 52 proc. zarobków. Byłoby to rekordem Europy, niejako wymuszającym nieuczciwość na większości przedsiębiorców.