W wywiadzie dla meksykańskiej gazety „La Jornada” 84-letni Fidel Castro bierze na siebie całą odpowiedzialność za prześladowanie homoseksualistów. „Tak, były momenty wielkiej niesprawiedliwości” – przyznaje Fidel, który był przywódcą Kuby przez 47 lat, zanim w roku 2006 z powodu ciężkiej choroby oddał władzę młodszemu o pięć lat bratu Raulowi. Nie potrafi powiedzieć, skąd wzięła się w jego kraju homofobia. Jak twierdzi, „osobiście nigdy nie miał takich uprzedzeń”. Sądzi, że kluczową rolę odegrała tu „tradycja”. „Wcześniej na Kubie dyskryminowano nie tylko czarnych, ale i kobiety, a potem homoseksualistów” – mówi. Usprawiedliwia się, że miał na głowie dybiącą na jego życie CIA, kryzys rakietowy, ataki zbrojne, akcje sabotażowe itp. „Nie poświęciliśmy temu należytej uwagi” – przyznaje.
Nie znaczy to, że nigdy nie poruszał tego tematu. W jednym z przemówień wygłoszonych w 1963 roku mówił, że społeczeństwo nie może tolerować takich „wynaturzeń”, i zastanawiał się, skąd biorą się geje. „Nie jestem naukowcem, ale zaobserwowałem jedną rzecz: wieś nie dostarcza takiego produktu ubocznego” – przekonywał, sugerując, że lekarstwem na odchylenia od normy są ciężka praca i zdrowy tryb życia. Pewnie dlatego w latach 60. i 70. na rządzonej przez niego Kubie gejów wysyłano do obozów pracy na wsi, zwanych eufemistycznie „wojskowymi jednostkami wspierania produkcji”. Przyczepiono im też hurtowo etykietkę kontrrewolucjonistów. Nic dziwnego, że przy pierwszej okazji wybierali ucieczkę. Wielu gejów znalazło się np. wśród 130 tys. uciekinierów, którzy w 1980 roku odpłynęli z portu Mariel do USA.
Dopiero w 1979 r. Kuba oficjalnie zniosła kary za homoseksualizm. Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek (ILGA) twierdzi, że nie odnotowuje dziś przypadków dyskryminowania homoseksualistów przez Kubę. Może się to jednak brać stąd, że jeśli takie osoby są np. aresztowane, to pod niezwykle pojemnym zarzutem „zagrażania społeczeństwu”, pod który można podciągnąć wszystko. Podobno geje zajmują już nawet ważne stanowiska we władzach, ale w statucie Komunistycznej Partii Kuby, której pierwszym sekretarzem pozostał Fidel Castro, nie ma zapisu o zakazie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną.
Geje i lesbijki znaleźli jednak na Kubie obrończynię, z którą władze się liczą. To 47-letnia Mariela Castro Espin, córka Raula, z zawodu psycholog, szefowa Narodowego Centrum Edukacji Seksualnej. Już wywalczyła finansowanie z budżetu państwa operacji zmiany płci. Teraz zabiega o legalizację związków gejów i lesbijek.