Presja zagranicznych mediów i organizacji, żądających od władz Białorusi obiektywnego śledztwa w sprawie śmierci Aleha Biabienina – twórcy i szefa opozycyjnego białoruskiego portalu Karta ’97 – zmusiła Mińsk do podjęcia kroków mających uspokoić opinię publiczną zarówno w kraju, jak i za granicą. W czwartek na posiedzeniu Rady OBWE w Wiedniu strona białoruska zaproponowała, by przebieg oficjalnego dochodzenia w sprawie śmierci dziennikarza ocenili eksperci zachodni.
Rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych tłumaczył tę decyzję: – Jesteśmy zdziwieni i zakłopotani z powodu nieuzasadnionych spekulacji i insynuacji pojawiających się nie tylko w mediach, lecz także w oświadczeniach niektórych przedstawicieli struktur międzynarodowych.
Inicjatywa Mińska to odpowiedź m.in. na apel szefa Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka do władz Białorusi o dokładne i bezstronne wyjaśnienie okoliczności śmierci dziennikarza. Szybka i pozytywna reakcja już wywołała zadowolenie europosłów. Jacek Protasiewicz (PO) rozpowszechnił oświadczenie, w którym zaznaczył, że świadczy ona o gotowości białoruskich władz do przeprowadzenia obiektywnego i przejrzystego śledztwa.
Optymizm eurodeputowanego tylko częściowo podzielają przyjaciele i koledzy zabitego. Podkreślają, że nie wierzą w oficjalne ustalenia śledczych i ekspertów, twierdzących, że Biabienin sam targnął się na swoje życie. Opozycyjny kandydat na prezydenta w mających się odbyć za kilka miesięcy wyborach prezydenckich Andrej Sannikau mówił „Rz”, że wersja o samobójstwie jest absurdalna i może świadczyć o chęci ukrycia rzeczywistych okoliczności tragedii.
Tymczasem koledzy Biabienina podejmują próby samodzielnego ustalenia przyczyn tragedii. Jeden z nich, dziennikarz i reżyser Mikałaj Chalezin, opublikował obszerny wykaz faktów zaprzeczających oficjalnej wersji. Zwrócił uwagę, że domek letniskowy, w którym odnaleziono ciało, był wzorowo posprzątany i tylko na stole stały dwie butelki po alkoholu, „którego Aleh nie wypiłby nawet pod przymusem”.