– Podwójne obywatelstwo to podwójna lojalność - uważa Geert Wilders, szef antyimigracyjnej Partii na rzecz Wolności (PVV). Domaga się, aby wiceminister zdrowia i sportu Marlies Veldhuijzen van Zanten-Hyllner zrzekła się szwedzkiego obywatelstwa. Dla premiera Holandii Marka Rutte podwójne obywatelstwo członkini jego gabinetu nie stanowi problemu. – Wiedziałem o tym wcześniej i nie przeszkadza mi to – powiedział. Sprawa rozstrzygnie się podczas parlamentarnej debaty nad programem rządu, którą zaplanowano na 26 i 27 października.
57-letnia Marlies Veldhuijzen van Zanten-Hyllner, której ojciec jest Szwedem, urodziła się w Göteborgu. W wieku dwóch lat przeniosła się z matką i siostrą do Holandii. Do niedawna miała niewiele wspólnego z polityką. Po skończeniu studiów medycznych w Amsterdamie rozpoczęła praktykę lekarską. W 1993 roku została przewodniczącą Związku Lekarzy oraz docentem na Uniwersytecie w Amsterdamie. Dopiero od kilku tygodni należy do chadeckiej partii CDA.
Wilders już w 2007 roku protestował przeciwko dwóm innym wiceministrom, którzy mieli podwójne obywatelstwo: Ahmedowi Aboutalebowi i Nebahatowi Albayrakowi. Jednak wówczas, chociaż zarzekał się, że postąpiłby tak samo, gdyby Aboutaleb był blondynem ze Szwecji, chodziło mu przede wszystkim o islamskie korzenie obu polityków (marokańskie i tureckie). Wtedy nie uzyskał poparcia parlamentu.
Prawdopodobnie także obecnie Wilders nic nie zdziała, bo zarówno liberalna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), jak i Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA) nie widzą problemu. – Nie wątpię w lojalność pani minister – zapewnił Mark Verheijen, lider VVD. Ponad milion z prawie 17 mln Holendrów posiada podwójne obywatelstwo. Większość ma korzenie tureckie lub marokańskie.
W czerwcowych wyborach VVD i CDA nie uzyskały wystarczającej liczby głosów, by móc stworzyć rząd. Dlatego musiały zabiegać o poparcie PVV.