– Jesteśmy przekonani, że uzyskamy poparcie większości Bundestagu – zapewniała wczoraj grupa deputowanych parlamentu złożona z przedstawicieli wszystkich frakcji. Zaprezentowali projekt ustawy, zgodnie z którą zastosowanie tzw. diagnostyki preimplantacyjnej będzie procedurą całkowicie legalną. Ale tylko w dwóch przypadkach: wysokiego prawdopodobieństwa wystąpienia choroby dziedzicznej oraz gdy zachodzi obawa śmierci lub nieprawidłowego rozwoju płodu. Innego rodzaju manipulacje genetyczne na zarodkach miałyby zostać zagrożone karą do roku więzienia. Obecnie wszelkie tego rodzaju procedury są zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności.
W lecie Sąd Najwyższy uniewinnił jednak lekarza z Berlina oskarżonego przez prokuraturę o złamanie tego prawa. Medyk sam się przyznał, że dokonał sztucznego zapłodnienia dwóch pacjentek po uprzedniej selekcji zarodków i zniszczeniu tych, które uznał za obciążone wadami. Kontrowersyjny wyrok skłonił zwolenników diagnostyki preimplantacyjnej do zabiegania o jej legalizację.
– Nie może być tak, że uznajemy legalność aborcji, a więc usunięcie płodu z łona matki, zakazując jednocześnie likwidacji zarodka obciążonego wadami – tłumaczył wczoraj Peter Hinze z CDU, jeden z autorów projektu ustawy. Po stwierdzeniu u płodu zespołu Downa niemal 90 proc.
Niemek decyduje się na aborcję, nawet w szóstym miesiącu ciąży.
– Nigdy nie zgodzimy się na manipulację życiem ludzkim – mówi Alois Glück z bawarskiej CSU, szef Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików. Kościoły chrześcijańskie oraz część opinii publicznej są od dawna przeciwko diagnostyce preimplantacyjnej.