Znaleźli się oni na liście 158 osób, którym nie będzie wydawana wiza. To kara za brutalne tłumienie demonstracji i wtrącenie do więzień opozycjonistów. Decyzję, której inicjatorem była Polska, podjęli wczoraj ministrowie spraw zagranicznych państw UE.
Na czarnej liście znajdują się szefowie komitetów wyborczych, a także prawnicy i dziennikarze, których uważa się za propagandzistów Łukaszenki. Wśród ukaranych nie ma natomiast wicepremiera Wiktora Siemaszki oraz ministra spraw zagranicznych Siarhieja Martynaua. To osoby, przez które Bruksela zamierza się kontaktować z Mińskiem.
Sankcje wizowe wobec Białorusi już raz obowiązywały w latach 2008 – 2010, ale wtedy dotyczyły tylko 41 osób. Unia szuka sposobów na przekonanie rządu w Mińsku do uwolnienia aresztowanych i złagodzenia represji, które nasiliły się po grudniowych wyborach prezydenckich. Metody nie mogą być jednak zbyt bolesne dla społeczeństwa, dlatego UE wzbrania się przed sankcjami handlowymi. Prawdopodobnie natomiast Bruksela zdecyduje o wstrzymaniu pomocy finansowej. O zakaz finansowania inwestycji na Białorusi z pieniędzy Europejskiego Banku Inwestycyjnego zaapelowali już eurodeputowani. Odpowiednią opinię wydała Komisja Budżetowa PE. Musi ona być jeszcze zaakceptowana przez cały Parlament w głosowaniu na sesji plenarnej.
[i]Korespondencja z Brukseli[/i]