Artykuł zawierający obraźliwe epitety pod adresem szefa polskiej dyplomacji ukazał się w „Sowietskiej Biełorussii”, organie prasowym administracji prezydenta Aleksandra Łukaszenki, w weekendowym numerze rozchodzącym się w nakładzie około 400 tysięcy egzemplarzy.
Tekst jest komentarzem redakcyjnym. Zaczyna się jako analiza wydarzeń w Egipcie oraz roli, jaką odgrywają w nich Stany Zjednoczone i inne kraje. Dochodząc do stwierdzenia, że Zachód często zachowuje się „jak słoń w składzie porcelany”, największa białoruska gazeta za przykład nieudolności zachodniej dyplomacji stawia polskiego ministra spraw zagranicznych. Zdaniem prezydenckiego dziennika Radosław Sikorski „jakimś dziwnym trafem” objął urząd szefa polskiej dyplomacji, zważywszy, że – zamiast, jak przystało na dyplomatę, ukrywać, co myśli – otwarcie wypowiada się na tematy międzynarodowe.
Zwłaszcza na temat sytuacji na Białorusi po ostatnich wyborach prezydenckich. „Czy ten głupi bełkot jest cokolwiek wart?” – zastanawia się autor komentarza, wyrażając współczucie dla polskiego podatnika, który łoży na pensję dla tak nieudolnego ministra. Ostatnim przykładem „głupiego bełkotu” Sikorskiego zdaniem gazety jest jego wypowiedź dla agencji Associated Press, w której minister wyraził przypuszczenie, że fala masowych protestów, której jesteśmy obecnie świadkami w krajach arabskich, może dotrzeć na Białoruś.
„Jaśnie wielmożni państwo, wołajcie sanitariuszy!” – wzywa Polaków autor artykułu, stawiając polskiemu ministrowi diagnozę: „Sikorski zachorował na świńską grypę, która przebiega z powikłaniami i poraża to, co pan minister ma najsłabsze – głowę...”.
– Z uwagi na status gazety, w której ukazał się tak prymitywny atak propagandowy, należy powiedzieć, że mamy do czynienia ze skandalem – mówi białoruski medioznawca Aleś Ancipienka poproszony przez „Rz” o ocenę poziomu polemiki z wypowiedziami polskiego ministra.