Koniec barona Guttenberga?

Oskarżany o plagiat szef niemieckiego Ministerstwa Obrony Karl-Theodor zu Guttenberg podał się do dymisji

Publikacja: 01.03.2011 19:01

Karl-Theodor zu Guttenberg

Karl-Theodor zu Guttenberg

Foto: AFP

„Byłem gotów walczyć, ale dotarłem do granic moich sił" – tymi słowami wypowiedzianymi załamującym się głosem szef resortu obrony pożegnał się wczoraj przed południem ze stanowiskiem. Tak zakończyła się największa niemiecka afera plagiatowa z Karlem-Theodorem zu Guttenbergiem w roli głównej, najbardziej popularnym niemieckim politykiem ostatnich czasów.

– Zaszkodził wizerunkowi Niemiec, podważył rzetelność niemieckiej nauki, sprzeniewierzył się etyce zawodowej i pozbawił się resztek wiarygodności – wyliczali krytycy zu Guttenberga, nazywając go hochsztaplerem i kłamcą. Wszystko przez pracę doktorską ministra, w której porównywał system konstytucyjny USA i traktaty Unii Europejskiej. Okazało się, że przepisał żywcem bez odnośników 286 spośród 393 stron swego doktoratu, korzystając z artykułów prasowych, opracowań naukowych oraz ekspertyz zrobionych na własne zamówienie przez służby naukowe Bundestagu. Za tę pracę otrzymał w 2007 roku na Wydziale Prawa Uniwersytetu Bayreuth najwyższą ocenę: summa cum laude.

O plagiacie ministra doniósł dwa tygodnie temu „Süddeutsche Zeitung". – To śmieszny zarzut – ocenił w pierwszej reakcji zu Guttenberg doniesienia dziennika, zapewniając, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Wsiadł w samolot i udał się do Afganistanu z niezapowiedzianą wizytą u żołnierzy niemieckiego kontyngentu. W czasie lotu przeanalizował swą dysertację. Gdy wrócił, mówił już o „błędach" przy jej opracowaniu. Po kilku dniach zrzekł się „przejściowo" tytułu doktorskiego, zapewniając jednocześnie, że „błędy" w pracy nie są wynikiem zamierzonego oszustwa. Po prostu zapomniał o wymaganych przypisach. Ogłosił też, że dymisji nie bierze pod uwagę, nawet gdy jego Alma Mater formalnie pozbawiła go tytułu doktora.

Kanclerz Angela Merkel stanęła murem za swym ministrem. – Nie jest mi potrzebny doradca naukowy, lecz sprawny szef resortu – oświadczyła. „To oznacza, że pani kanclerz toleruje w swym gabinecie obecność kłamcy i oszusta" – kontrował „Süddeutsche Zeitung". Podobnego zdania była większość mediów. Temat nie schodził z czołówek gazet, a popularny polityk zaczął być przezywany baronem Zu Googlebergiem i ministrem „kopiuj i wklej". W poniedziałek 23 tysiące naukowców w liście do kanclerz Merkel skrytykowało jej decyzję o pozostawieniu ministra na stanowisku.

Arystokrata z CSU 38-letni arystokrata Karl-Theodor Maria Nikolaus Johann Jacob Philipp Franz Joseph Sylvester Freiherr von und zu Guttenberg – jak brzmi pełne nazwisko byłego już ministra obrony – był u szczytu popularności. Sympatią darzyło go niemal trzy czwarte Niemców, a jedna czwarta była zdania, że KT"  jak poufale nazywają go znajomi, powinien zastąpić Angelę Merkel na stanowisku kanclerza. Był niezwykle wpływowym politykiem bawarskiej CSU, siostrzanej partii CDU. Miał nawet szanse zdetronizować premiera Bawarii Horsta Seehofera na stanowisku przewodniczącego partii, stając się już oficjalnie jednym z kilku najważniejszych polityków w kraju.

Zanim trafił do polityki kierował rodzinną firmą. Wywodzi się z rodziny o 700-letniej tradycji, której majątek ocenia się na 300 – 400 mln euro. – Urodził się na słonecznym pokładzie „Titanica" – miał powiedzieć o nim kiedyś ojciec, znany kompozytor, co miało oznaczać, że daje sobie radę w każdej sytuacji. Droga na polityczny szczyt zajęła mu zaledwie dwa lata, od chwili gdy z polecenia Seehofera został ministrem gospodarki. Zwrócił na siebie natychmiast uwagę, zgłaszając zastrzeżenia do rządowego planu ratowania Opla, kosztem miliardów euro. Otwarcie mówił, że jest gospodarczym liberałem, mimo światowego kryzysu finansowego i powszechnych w Niemczech ataków na idee neoliberalizmu. –Wymagało to niewątpliwie odwagi politycznej – przyznają nawet krytycy zu Guttenberga. Autorzy jego biografii udowadniają jednak, że ma bardzo ograniczoną wiedzę ekonomiczną i w swych działaniach kieruje się intuicją.

– Odchodzi obecnie pokonany, co nie znaczy, że jego kariera dobiegła definitywnie końca – twierdzi Gerd Langguth, politolog, tłumacząc, że gdy opadnie kurz obecnej afery, zu Guttenberg może z powodzeniem wrócić na scenę polityczną. Okazuje się, że w połowie afery plagiatowej popularność ministra nawet wzrosła, o czym świadczą sondaże. „Jest obecnie kochany właśnie za swe niedoskonałości" – pisała jedna z gazet.

Zu Guttenberg nieraz już wychodził obronną ręką z opresji. Tak było, gdy stał się obiektem krytyki, dymisjonując dwóch najwyższych urzędników swego resortu. Oskarżył ich o zatajenie dokumentów na temat wydarzeń w afgańskiej prowincji Kunduz. Na polecenie pułkownika Bundeswehry Amerykanie zbombardowali tam uprowadzone przez talibów cysterny z benzyną, zabijając dziesiątki cywilów. Nie zaszkodziła mu też zbyt pochopna dymisja kapitana żaglowca Bundesmarine, na którego pokładzie zginęła 25-letnia kadetka. Ostatnio przeforsował zaś swój plan przekształcenia Bundeswehry w armię zawodową. Jest to największa reforma armii w powojennej historii Niemiec.

Kanclerz Merkel wydawała się wczoraj zaskoczona dymisją ministra. Był jej potrzebny nie tylko do przeprowadzenia reformy w armii, ale przede wszystkim jako popularny polityk obozu chadecji w obliczu całej serii wyborów landowych w tym roku.

 

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021