Korespondencja z Brukseli
Scenariusz był identyczny jak w przypadku innych trzech polityków, którzy dali się podejść dziennikarzom „Sunday Times": spotkanie z lobbystami, którzy proszą o zgłoszenie poprawek do unijnych dyrektyw w imieniu ich klientów biznesowych. W zamian obiecują pieniądze za konkretne zlecenie lub roczny kontrakt za doradztwo parlamentarne.
Tyle że w ujawnionej właśnie sprawie hiszpańskiego eurodeputowanego płatność miała być odroczona. Pablo Zalba Bidegain nie był bowiem pewny, czy w tym roku jego partia nie wystawi go w wyborach regionalnych. Zgłosił więc poprawkę, a z fakturą miał się wstrzymać do momentu wyjaśnienia jego politycznej przyszłości. Jeśliby został w PE, zatrudnić się miał na roczny kontrakt u lobbystów.
W razie powrotu do Hiszpanii dostałby natomiast płatność wstecz za wykonane zlecenie. Nie miał pojęcia, że para lobbystów to dziennikarze brytyjskiego „Sunday Times", którzy miesiącami budowali intrygę, tworząc nawet wiarygodnie wyglądającą stronę internetową.
Zalba, działacz hiszpańskiej Partii Ludowej, jest czwartą ofiarą dziennikarskiego śledztwa. Poprzednie trzy to Adrian Severin, rumuński socjalista, Zoran Thaler, słoweński socjalista, i Ernst Strasser, austriacki chadek. W przypadku pierwszej trójki reakcja była natychmiastowa. Zostali oni poproszeni przez swoich partyjnych szefów o rezygnację z mandatu i wyrzuceni z grup. Przyszłość Zalby będzie zupełnie inna.