Najwyższy wymiar kary wynosi w Hiszpanii 40 lat pozbawienia wolności. W praktyce oznacza to, że po 20 latach wypuszczani są z więzienia nawet baskijscy terroryści winni śmierci dziesiątek osób. 60-letni Miguel Montes nie dopuścił się żadnej zbrodni, a mimo to siedzi w więzieniu od 1976 roku i jeszcze posiedzi, bo wczoraj Sąd Najwyższy odrzucił jego prośbę o zwolnienie.
Wszystko zaczęło się 7 października 1976 roku, kiedy pochodzący z Grenady (Andaluzja) Montes odbywał służbę wojskową. Na swoje nieszczęście próbował ją sobie skrócić i za to pierwszy raz trafił za kratki. Potem popełnił drugi błąd: uciekł z więzienia, a ukrywając się, dopuszczał się drobnych kradzieży i fałszował dokumenty.
Został zatrzymany i dostał kolejny wyrok. Znowu uciekł, znowu coś ukradł, znowu został skazany. Historia ta powtórzyła się aż pięciokrotnie.
Stał się mistrzem ucieczek.
W 1986 roku próbował się powiesić w celi więzienia w Maladze. Strażnicy stwierdzili, że nie żyje. On jednak obudził się w szpitalnej kostnicy z obolałą szyją. Uciekł przez okno. W 2009 roku wykorzystał z kolei do ucieczki przepustkę, którą dostał na pogrzeb matki.