Gazeta „El Pais" opisała problemy lesbijek, którym hiszpański NFZ (SNS) odmówił sfinansowania zapłodnienia in vitro, odsyłając je do prywatnych klinik. Potraktowane w taki sposób kobiety oskarżyły państwową służbę zdrowia o dyskryminowanie ich z powodu orientacji seksualnej. – Zadaniem SNS jest rozwiązywanie problemów zdrowotnych, a nie gwarantowanie prawa do bycia matką – odparło Ministerstwo Zdrowia.
Regiony, które nie chcą refundować sztucznego zapłodnienia lesbijkom i singielkom („El Pais" wymienia Asturię, Katalonię i Murcję), powołują się na ustawę z 2006 r. zapewniającą wspomaganą reprodukcję tylko parom, w których jeden z partnerów jest bezpłodny. Lesbijki, którym odmówiono zabiegów, mogły mieć dzieci, nie były też w stanie wykazać, że niezdolny do prokreacji jest ich partner.
– Para lesbijek jest bezpłodna z założenia. Nie może płodzić dzieci bez pomocy osoby trzeciej. Choć nie powiedziano mi otwarcie, bym poszukała sobie mężczyzny, to właśnie mi sugerowano – mówiła 30-letnia Silvia Garcia, której odmówiono in vitro w Asturii.
– To niesłychane, żeby zmuszać lesbijkę do stosunków seksualnych z mężczyzną – oburzał się Mané Fernández, szef miejscowej organizacji gejowskiej Xega. Jego zdaniem to tym bardziej bulwersujące, że istnieje „ryzyko przekazania zarodkowi chorób genetycznych, białaczki, zespołu Downa czy HIV".
W prywatnej klinice sztuczne zapłodnienie kosztuje od 6 tysięcy do 12 tysięcy euro. Według „El Pais" w Hiszpanii takim zabiegom poddaje się co roku 30 tysięcy par i 1500 kobiet samotnych lub żyjących w związkach lesbijskich.