W Niemczech fala krytyki spadła na kanclerz Angelę Merkel, która w poniedziałek na wieść o zabiciu bin Ladena stwierdziła, że „cieszy się z jego śmierci".
– Jako chrześcijanka mogę tylko powiedzieć, że nie jest powodem do radości, gdy ktoś zostaje celowo zabity – stwierdziła przewodnicząca synodu Kościoła ewangelickiego w Niemczech i polityk Zielonych Katrin Goering-Eckardt. Jej zdaniem można się cieszyć, że bin Laden nie będzie już działał jako przywódca terrorystów, ale nie z jego śmierci.
CDU w obronie życia
Podobne zdanie wyraziło w mediach kilku polityków z partii pani kanclerz, CDU. – Prawo do życia jest niepodzielne. Dla chrześcijanina zabicie człowieka nie powinno być nigdy powodem do radości – stwierdził Martin Lohmann z katolickiego koła ugrupowania. –To myślenie w kategoriach zemsty, którego nie należy okazywać. To średniowiecze – wtórował mu przewodniczący komisji prawnej niemieckiego Bundestagu Siegfried Kauder. Jego zdaniem zabójstwo bin Ladena mogło być niezgodne z prawem, bo nie był już aktywnym przywódcą organizacji.
– To mogła być nieuzasadniona śmierć – uważa Kauder.
Na krytykę naraził się też premier Hiszpanii Jose Luiz Zapatero, który w poniedziałek pośpieszył z gratulacjami dla prezydenta USA. Chociaż sympatycy al Kaidy podłożyli bomby w pociągach w Madrycie w 2003 roku zabijając 191 osób, lewicowy polityk Gaspar Llamazares uznał, że radość ze śmierci bin Ladena jest nie na miejscu. – Każdy demokrata wolałby, żeby bin Laden stanął przed sądem, ale rozumiem dlaczego pościg za jednym z najbardziej krwawych kryminalistów w historii zakończył się w ten sposób – bronił się wczoraj Zapatero.