Korespondencja z Waszyngtonu
Kontrowersyjne słowa padły z ust Gingricha – byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów – podczas telewizyjnej debaty prawicowych kandydatów na prezydenta. – Jestem za tym, aby mówić ludziom, że jeśli nie jesteś gotów, by lojalnie służyć Ameryce, to nie będziesz pracować w mojej administracji. Kropka – powiedział Gingrich, zapytany o stosunek do testów na lojalność wobec USA dla urzędników administracji.
Moderatorzy próbowali mu przerwać, ale Gingrich ciągnął wątek, mówiąc, że zatrudniając muzułmanów w obecnej administracji, używa się takich samych procedur kontroli jak w latach 40. i 50. XX wieku, gdy amerykańskie władze próbowały zdemaskować nazistów i komunistów.
– Postępowaliśmy tak z nazistami. Postępowaliśmy tak z komunistami. W obu przypadkach było to kontrowersyjne i w obu przypadkach po pewnym czasie odkrywaliśmy, że istnieją naprawdę źli ludzie, którzy chcieliby zinfiltrować nasz kraj. Musimy mieć jaja, żeby się postawić i powiedzieć im „nie" – podkreślił polityk.
W blogach, na forach internetowych i w liberalnych mediach natychmiast zawrzało. Kontrowersyjną wypowiedź krytykowali jednak także konserwatywni komentatorzy. – Oczywiście Newt posunął się za daleko, odwołując się do najbardziej pierwotnych instynktów małej grupy ludzi – tłumaczył Matthew Dowd, dawny strateg ekipy George'a W. Busha, zatrudniony obecnie przez telewizję ABC News. – Albo robi to, by odciągnąć uwagę od kłopotów, związanych z kampanią wyborczą, co jest złe, albo on naprawdę w to wierzy, co jest przerażające.