– Nie mógłbym rywalizować z Władimirem Putinem w kampanii wyborczej. A decyzję o tym, kto wystartuje w wyborach prezydenckich (w marcu 2012 r.), podejmiemy razem – powiedział prezydent Miedwiediew w wywiadzie dla „Financial Times”. Uznał, że rywalizacja między nim a premierem byłaby „szkodliwa dla państwa”.
– Putin jest moim kolegą i starym przyjacielem. Reprezentuje w znacznej mierze tę samą siłę polityczną – uzasadniał prezydent. Przekonywał, że z premierem nie ma rozbieżności: – Ci, którzy uważają, że istnieje między nami coraz większa przepaść, są w błędzie.
„Już niedługo...”
Miedwiediew znów nie powiedział wprost, czy będzie ubiegać się o drugą kadencję. Stwierdził jednak, że „każdy przywódca zajmujący najwyższy urząd w państwie po prostu jest zobowiązany do tego, by chcieć kandydować”. – Ostateczną decyzję podejmę naprawdę niedługo. Ale nie sam – zastrzegł.
„Wiemy już, że w wyborach wystartuje albo Miedwiediew, albo Putin, ale ich nazwiska nie pojawią się obok siebie na liście kandydatów” – pisał portal Grani.ru. Przytoczył wypowiedź prezydenta z 18 czerwca, w której mówił, że „każda historia powinna utrzymywać w napięciu, w przeciwnym razie życie stanie się nudne”. Grani.ru przypomniał też, że decyzję o starcie w wyścigu wyborczym Miedwiediew obiecał podjąć w „najbliższym czasie”, jeszcze w kwietniu, udzielając wywiadu chińskiej telewizji. Tajemnicze zapowiedzi Miedwiediewa zaczynają bawić moskiewskich politologów.
– Rosjanie mają teraz jedno zajęcie. Jeden drugiego pyta, kiedy wreszcie Miedwiediew ujawni swoje plany wyborcze. Robi się zabawnie – mówi „Rz” Igor Czubajs z Uniwersytetu Przyjaźni Narodów w Moskwie. Jego zdaniem zarówno Miedwiediew, jak i Putin chcą kandydować, ale pewnie dojdą do porozumienia. – Nie wierzę jednak w zapewnienia, że nie występują między nimi żadne rozbieżności. Całkowita zgodność panuje albo na cmentarzu, albo w biurze KPZR – dodaje Igor Czubajs.