Demonstranci mieli na sobie koszulki z napisami: „Nie chcę żyć w państwie cygańskim", a na trzymanym przez nich transparencie widniał napis: „Przestępczość Cyganów jest niebezpieczna dla państwa". Przywódca Ataki Wolen Siderow, który kandyduje w rozpisanych na 23 października wyborach prezydenckich, wezwał do przywrócenia kary śmierci i „zlikwidowania gett" Romów.

To następstwa wypadku, w którym zginął młody Bułgar, potrącony przez samochód kierowany przez kuzyna Kiryła Raczkowa, przywódcy cygańskiego ze wsi Katunica. Raczkow, znany jako „car Kiro" i jego ludzie uważają się za postawionych ponad prawem – i tak też się zachowują.

Od tygodnia co dzień odbywają się antyromskie demonstracje. 700 tys. Romów stanowi 9 proc. ludności Bułgarii. Mieszkają przeważnie w regionach o najwyższym bezrobociu i niskim poziomie wykształcenia.

Sytuację usiłują uspokoić władze oraz bułgarska Cerkiew. Święty Synod wydał oświadczenie, że „nigdy nie było, nie ma i nie powinno być napięć etnicznych w Bułgarii".