Francuska prokuratura umorzyła postępowanie wobec Dominique'a Strauss-Kahna oskarżanego przez 32-letnią Tristane Banon o próbę gwałtu. Śledczy uznali, że mają do czynienia z napaścią seksualną, a więc z przestępstwem, które przedawnia się po trzech latach.
Do zajścia miało dojść w 2003 roku. Banon chciała przeprowadzić ze Strauss-Kahnem wywiad do książki, którą pisała. Ten zaprosił ją do nieumeblowanego mieszkania. Banon twierdzi, że tam rzucił się na nią „niczym szympans w okresie godowym". Strauss-Kahn zeznał, że usiłował pocałować pisarkę, ale wobec jej zdecydowanego sprzeciwu pozwolił jej wyjść. Prokuratura nie znalazła dowodu na próbę gwałtu, przyjęła więc wersję oskarżanego.
Decyzja o umorzeniu postępowania zbiegła się z publikacją książki „Bal hipokrytów", w której Banon opisuje incydent. Nie identyfikuje sprawcy, opisuje go tylko słowami „świnia" i „człowiek pawian". Strauss-Kahn zamierza oskarżyć pisarkę o zniesławienie.
Byłemu szefowi Międzynarodowego Funduszu Walutowego już po raz drugi udało się uniknąć odpowiedzialności za swoje seksualne wybryki. W maju o gwałt oskarżyła go pokojówka jednego z nowojorskich hoteli. Po trzech miesiącach sąd umorzył sprawę, uznając, że do zbliżenia doszło za zgodą obu stron. We wrześniu w wywiadzie dla francuskiej telewizji Strauss-Kahn przeprosił widzów za „błąd moralny, z którego nie jest dumny".
Strauss-Kahn – choć w końcu wyszedł z aresztu i wrócił do Francji – słono zapłacił za tę aferę. Stracił stanowisko dyrektora MFW i pogrzebał swoje szanse na start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, w których byłby faworytem. I nadal ciągnie się za nim sprawa nowojorskiej pokojówki. Kobieta wytoczyła mu proces cywilny.