Układ stowarzyszeniowy między UE a Ukrainą jest już właściwie gotowy. Jego zasadnicza część – porozumienie o stworzeniu strefy wolnego handlu – została wynegocjowana w całości. Największą przeszkodą w parafowaniu układu podczas grudniowego szczytu Ukraina – UE jest sprawa Julii Tymoszenko. Była premier została skazana na siedem lat więzienia za podpisanie niekorzystnej umowy gazowej z Rosją.
Sama Tymoszenko apeluje jednak do UE, aby układ został mimo wszystko podpisany. Jak podkreśliła, zerwanie przez Zachód więzi z Kijowem z jej powodu byłoby katastrofą.
Jak jednak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz" ze źródeł dyplomatycznych, niektóre państwa unijne wcale nie chcą zbliżenia na linii Bruksela – Kijów. – Dla nich sprawa Tymoszenko była wygodnym pretekstem, by blokować umowę. Teraz, po apelu byłej premier, ten pretekst znika. Pytanie, jak się zachowają – powiedział nam pragnący zachować anonimowość dyplomata z Brukseli.
Oczywiście dla Unii kluczowe są wartości, przestrzeganie zasad demokracji i praw człowieka na Ukrainie – ale po zawarciu układu stowarzyszeniowego będzie mieć o wiele większe środki nacisku na Kijów niż obecnie. Jak dowiaduje się „Rz", jednym z krajów, które mogą chcieć zablokować porozumienie, są Niemcy, choć oficjalnie temu zaprzeczają. Kolejnym – Francja.