Grzywna i 30 dni pozbawienia wolności – na taką karę mogą wkrótce być skazywani ekwadorscy księża, którzy angażują się w politykę. Z pomysłem wyszedł socjalistyczny rząd prezydenta Rafaela Correi. Karze mieliby podlegać kapłani, którzy „wypowiadają się w kościołach i innych ośrodkach kultu czy miejscach publicznych za bądź przeciw jakiejś partii czy ugrupowaniu politycznemu".
Kościół w Ekwadorze jest zaniepokojony. – Nawet jeśli proponowana ustawa nie jest szczególnie dolegliwa, to i tak stanowi zerwanie z zasadą równości wobec prawa – mówił abp Antonio Arregui.
Według ks. Dariusza Jaworskiego, polskiego misjonarza w Ekwadorze, kazania w tamtejszych kościołach są zdecydowanie mniej polityczne niż w Polsce, a przyczyną zaangażowania Kościoła jest antyreligijna polityka prezydenta Correi. – Niebezpieczeństwo polega na tym, że kazania broniące prawa Kościoła do miejsca w życiu publicznym i prawa obywateli do publicznego wyznawania swojej wiary mogą być traktowane jako krytyka rządu – tłumaczy „Rzeczpospolitej" ks. Jaworski.