Naciski i fałszerstwa

Rządząca partia wygra, ale może stracić większość konstytucyjną – wynika z sondaży

Publikacja: 02.12.2011 20:01

Korespondencja z Moskwy

Od dłuższego czasu powoli, ale konsekwentnie, maleje odsetek Rosjan pragnących głosować w niedzielnych wyborach parlamentarnych na partię władzy. W 2007 roku uzyskała prawie 65-procentowe poparcie, w ostatnim badaniu prestiżowego Centrum Lewady oddanie głosów na Jedną Rosję zapowiada tylko 53 proc. wyborców.

Dla każdej partii w świecie zachodnim osiągnięcie takiego wyniku byłoby ogromnym sukcesem. Jednak dla rządzących Rosją oznaczałoby porażkę. Tym większą, że w dużych miastach, coraz bardziej nadających ton krajowi, odsetek zapowiadających głosowanie na partię władzy stopniał w znacznie większym stopniu. W Moskwie chce ją poprzeć, według różnych badań, od 21 do 40 proc. wyborców.

Władza chce zapewnić sobie większość konstytucyjną. Z całej Rosji dochodzą sygnały o zmuszaniu obywateli – głównie pracowników budżetówki – do poparcia Jednej Rosji. Wyraża się to głównie w masowym pobieraniu świadectw upoważniających do głosowania poza miejscem zamieszkania. Takich dokumentów wydano znacznie więcej niż przed poprzednimi wyborami. Chodzi o to, żeby pracownik zagłosował w lokalu wyborczym w swoim miejscu pracy, co stwarza możliwość wymuszenia wyboru „właściwych" kandydatów.

Takie zaświadczenie może być też wykorzystane – jeśli komisja wyborcza przymknie na to oko, a komisje składają się z ludzi władzy – do oddania głosu przez zupełnie inną osobę, aktywistę Jednej Rosji lub kogoś przekupionego. W Petersburgu ujawniono ostatnio plan wycieczki organizowanej dla mieszkańców prowincjonalnego Kirowska, mających w niedzielę zwiedzać gród nad Newą. Z programu wyraźnie wynika, że mają „zwiedzać" głównie budynki, w których są lokale wyborcze, a po zakończeniu „wycieczki" dostaną pieniądze.

Do Internetu wrzucono nagranie, na którym szef administracji jednej z moskiewskich dzielnic Aleksandr Aksjonow na spotkaniu z kierownikami przedsiębiorstw mówi otwarcie, że władze dogadały się z komisją wyborczą co do wykorzystania zaświadczeń dla głosujących poza miejscem zamieszkania do sfałszowania wyborów.

W stolicy w niedzielę ma się odbyć 30-tysięczne zgromadzenie zwiezionych z całego kraju członków prokremlowskiej młodzieżówki Nasi. Będą demonstrować, ale i głosować, a działacze opozycji obawiają się, że każdy z nich odda głos niejeden raz i nie w jednym lokalu...

W czwartek prokuratura rozpoczęła sprawę przeciw pozarządowej organizacji Gołos dokumentującej naruszenia prawa wyborczego. W ostatnich tygodniach Centralna Komisja Wyborcza konsekwentnie zakazywała telewizjom emisji klipów partii opozycyjnych, określając je jako „ekstremistyczne" lub „siejące nienawiść do jednej z partii".

Zarazem jednak parlamentarna i pozaparlamentarna opozycja zmobilizowały się wyjątkowo i zorganizowały dużą liczbę obserwatorów mających śledzić prace komisji wyborczych. W Moskwie obsadzone przez obserwatorów mają być prawie wszystkie lokale. Pozaparlamentarna opozycja, której większości władze uniemożliwiły zarejestrowanie własnych list wyborczych, nie zdołała natomiast porozumieć się co do tego, jakie postępowanie zalecić swym zwolennikom. Część jej liderów wzywa więc do bojkotu wyborów, część do niszczenia kart. Zaś charyzmatyczny bloger Aleksiej Nawalnyj – do pójścia na wybory i głosowania na kogokolwiek, byle nie na Jedną Rosję.

Strategia Nawalnego opiera się na przekonaniu, że takie wezwanie, związane z najmniejszym elementem ryzyka osobistego, ma największe szanse na akceptację dużej liczby wyborców. Jednocześnie zaś na założeniu, że choć legalna opozycja jest kontrolowana przez Kreml, to zarazem w każdej z reprezentowanych w Dumie partii znajdują się siły, które w odpowiedniej sytuacji mogą doprowadzić do zerwania tej zależności.

Z sondaży wynika, że prawdopodobne jest zachowanie przez Jedną Rosję dominującej pozycji w Dumie, ale może utracić większość konstytucyjną. Oznaczałoby to osłabienie partii Władimira Putina, ale taka perspektywa nie cieszy wszystkich liberalnie nastawionych Rosjan.

– I komuniści, i Sprawiedliwa Rosja, i partia Żyrinowskiego są z gospodarczego punktu widzenia lewicowe – mówi „Rz" publicysta „Niezawisimej Gaziety" Stanisław Minin. – Jeśli władza dojrzeje do reform rynkowych, to opozycja mająca większą siłę w Dumie będzie mogła je zablokować.

Korespondencja z Moskwy

Od dłuższego czasu powoli, ale konsekwentnie, maleje odsetek Rosjan pragnących głosować w niedzielnych wyborach parlamentarnych na partię władzy. W 2007 roku uzyskała prawie 65-procentowe poparcie, w ostatnim badaniu prestiżowego Centrum Lewady oddanie głosów na Jedną Rosję zapowiada tylko 53 proc. wyborców.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022