Korespondencja z Waszyngtonu
Ameryka – niegdyś zjednoczona wokół chrześcijańskiej spuścizny pozostawionej przez Ojców Założycieli – przez ostatnie lata dzieli się co święta na zwolenników wojujących liberałów, którzy w imię promowania różnorodności zakazują dzieciom śpiewania kolęd i wymyślają świeckie nazwy na bożonarodzeniowe symbole, oraz sympatyków konserwatystów, którzy przekonują, że trzeba walczyć o obronę chrześcijańskiego charakteru tego święta.
W tym roku tzw. wojna z Bożym Narodzeniem rozpoczęła się od Rhode Island. Gubernator tego stanu Lincoln Chafee – przedstawiciel rzadkiego gatunku liberalnych republikanów – nazwał stanową choinkę bożonarodzeniową choinką świąteczną. Ta semantyczna zmiana wywołała protesty przedstawicieli tysięcy mieszkańców, którzy wydzwaniali do biura gubernatora, protestując przeciwko próbie sekularyzacji Bożego Narodzenia. – On próbuje stłamsić naszą religię – mówił Ken Schiano reporterowi agencji AP podczas zapalania światełek na choince.
Jak wyjaśniał gubernator, powodem jego decyzji była promocja religijnej tolerancji, do której zdaniem Lincolna Chafee niezbędny jest rozdział państwa i religii. – U mnie w domu to choinka bożonarodzeniowa, ale jako reprezentant całego Rhode Island muszę uszanować wszystkich mieszkańców – podkreślał gubernator stanu, który posiada jeden z największych odsetków katolików w całych USA. Timothy Reilly z lokalnej diecezji podkreślił zaś, że coraz częściej zapomina się o tym, jakie jest znaczenie tych świąt, w których najważniejsze jest Dzieciątko Jezus.
W zeszłym tygodniu Bill O'Reilly z Fox News zwrócił też uwagę, że w tym roku kongresmeni, którzy wysyłając wyborcom kartki, aby pochwalić się swoimi osiągnięciami, mogą zrobić to za darmo – czyli na koszt podatników – pod warunkiem, że będą składać życzenia wesołego okresu świątecznego, a nie wesołego Bożego Narodzenia.