Reklama

Władimir Putin boi się rewolucji

Kremlowska partia Jedna Rosja zapowiada walkę z „pomarańczowym scenariuszem”, który „prowadzi do wojny”

Aktualizacja: 08.02.2012 09:38 Publikacja: 08.02.2012 01:25

Władimir Putin boi się rewolucji

Foto: ROL

Szef frakcji Jednej Rosji w Dumie Andriej Worobjow oświadczył, że jego partia „z szacunkiem" przyjmuje „każdy przejaw woli narodu". Ale podkreślił jednocześnie, że „wąska grupa ludzi usiłuje nakłonić innych do realizacji pomarańczowego scenariusza". – To jest niedopuszczalne, bo prowadzi do wojny – grzmiał z trybuny.

– My wszyscy, każdy Rosjanin, wiemy, co to wojna. Wszyscy przeszliśmy przez łzy i krew. Wszyscy! – mówił. I wezwał do prowadzenia rozmów „nie na barykadach, a w sali parlamentu", przy okrągłych stołach i na konferencjach.

Nieprzyjęta rezolucja

W Dumie rozpowszechniono projekt rezolucji, wzywającej wszystkie siły polityczne i obywateli Rosji do zjednoczenia się dla ratowania państwa. Według portalu Lenta.ru wydawało się, że dokument ten będzie podpisany przez wszystkie frakcje. Okazało się jednak, że w projekcie co prawda są już podpisy wszystkich szefów frakcji (Sprawiedliwa Rosja, komuniści, nacjonaliści Władimira Żyrinowskiego), ale znalazły się tam zanim poproszono ich o zgodę. W efekcie – zgody nie było.

Występujący po Worobjowie komunista Walerij Raszkin uznał, że „stabilność" jest przez Jedną Rosję rozumiana jako dożywotnia władza Władimira Putina". A deputowani partii Żyrinowskiego na krótko okupowali nawet trybunę parlamentarną. Niektórzy komentatorzy wskazują na porażkę zwolenników Putina. Po raz pierwszy Jedna Rosja w ważnej dla siebie sprawie politycznej nie zyskała większości.

„Antyrewolucyjna" aktywność Jednej Rosji jest odpowiedzią na demonstrację opozycji na placu Błotnym w Moskwie – według jej organizatorów w sobotę zjawiło się tam 100 tys. ludzi. Demonstranci żądali unieważnienia wyników wyborów parlamentarnych, zarejestrowania jako kandydata na prezydenta lidera partii Jabłoko Grigorija Jawlinskiego oraz zwolnienia więźniów politycznych.

Reklama
Reklama

Stary straszak

– Jedna Rosja wykorzystuje stary straszak, stosowany od czasu pomarańczowej rewolucji na Ukrainie – powiedział „Rz" Borys Wiszniewski, politolog związany z Jabłokiem. – Dla nich te wydarzenia są symbolem utraty władzy przez ludzi sprawujących ją wbrew woli obywateli. Boją się powtórki u siebie – dodał.

Według Aleksieja Muchina, szefa moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej, mamy do czynienia z „biurokratyczną reakcją na realne wyzwanie polityczne". – Jedna Rosja chce pokazać władzom, że jest jedyną siłą zdolną je ocalić – wskazuje w rozmowie z „Rz".

Wczoraj pojawiły się też informacje, że planowana roszada – premier Władimir Putin na prezydenta, prezydent Dmitrij Miedwiediew na premiera – może być nieaktualna. „Niezawisimaja Gazieta" cytuje dyrektora Instytutu Rozwoju Współczesnego Igoria Jurgensa, który uważa, że „Miedwiediewowi nie wypada zostać premierem". Mógłby natomiast objąć specjalnie stworzony urząd wiceprezydenta i zająć się modernizacją systemu politycznego. Jeden z rozmówców pisma sugerował, że Jurgens „sonduje w tej sprawie opinię publiczną".

Co z Miedwiediewem

– Władza wciąż może zrobić wszystko, nawet jeśli jej większość w Dumie nie jest imponująca – podkreśla Wiszniewski. – Niewykluczone, że chodzi o znalezienie jakiegoś miejsca dla Miedwiediewa, bo znalazł się inny kandydat na premiera. A może chodzi o to, by przekonać zwolenników Miedwiediewa do głosowania na Putina – mówi.

Potwierdza to Muchin. – Otoczenie Putina nie chce, by Mied-wiediew po wyborach prezydenckich został premierem. Szuka więc odpowiedniego rozwiązania – podkreśla. ?piotr koŚciŃski

Szef frakcji Jednej Rosji w Dumie Andriej Worobjow oświadczył, że jego partia „z szacunkiem" przyjmuje „każdy przejaw woli narodu". Ale podkreślił jednocześnie, że „wąska grupa ludzi usiłuje nakłonić innych do realizacji pomarańczowego scenariusza". – To jest niedopuszczalne, bo prowadzi do wojny – grzmiał z trybuny.

Reklama
Reklama

– My wszyscy, każdy Rosjanin, wiemy, co to wojna. Wszyscy przeszliśmy przez łzy i krew. Wszyscy! – mówił. I wezwał do prowadzenia rozmów „nie na barykadach, a w sali parlamentu", przy okrągłych stołach i na konferencjach.

Nieprzyjęta rezolucja

W Dumie rozpowszechniono projekt rezolucji, wzywającej wszystkie siły polityczne i obywateli Rosji do zjednoczenia się dla ratowania państwa. Według portalu Lenta.ru wydawało się, że dokument ten będzie podpisany przez wszystkie frakcje. Okazało się jednak, że w projekcie co prawda są już podpisy wszystkich szefów frakcji (Sprawiedliwa Rosja, komuniści, nacjonaliści Władimira Żyrinowskiego), ale znalazły się tam zanim poproszono ich o zgodę. W efekcie – zgody nie było.

Występujący po Worobjowie komunista Walerij Raszkin uznał, że „stabilność" jest przez Jedną Rosję rozumiana jako dożywotnia władza Władimira Putina". A deputowani partii Żyrinowskiego na krótko okupowali nawet trybunę parlamentarną. Niektórzy komentatorzy wskazują na porażkę zwolenników Putina. Po raz pierwszy Jedna Rosja w ważnej dla siebie sprawie politycznej nie zyskała większości.

„Antyrewolucyjna" aktywność Jednej Rosji jest odpowiedzią na demonstrację opozycji na placu Błotnym w Moskwie – według jej organizatorów w sobotę zjawiło się tam 100 tys. ludzi. Demonstranci żądali unieważnienia wyników wyborów parlamentarnych, zarejestrowania jako kandydata na prezydenta lidera partii Jabłoko Grigorija Jawlinskiego oraz zwolnienia więźniów politycznych.

Stary straszak

– Jedna Rosja wykorzystuje stary straszak, stosowany od czasu pomarańczowej rewolucji na Ukrainie – powiedział „Rz" Borys Wiszniewski, politolog związany z Jabłokiem. – Dla nich te wydarzenia są symbolem utraty władzy przez ludzi sprawujących ją wbrew woli obywateli. Boją się powtórki u siebie – dodał.

Według Aleksieja Muchina, szefa moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej, mamy do czynienia z „biurokratyczną reakcją na realne wyzwanie polityczne". – Jedna Rosja chce pokazać władzom, że jest jedyną siłą zdolną je ocalić – wskazuje w rozmowie z „Rz".

Reklama
Reklama

Wczoraj pojawiły się też informacje, że planowana roszada – premier Władimir Putin na prezydenta, prezydent Dmitrij Miedwiediew na premiera – może być nieaktualna. „Niezawisimaja Gazieta" cytuje dyrektora Instytutu Rozwoju Współczesnego Igoria Jurgensa, który uważa, że „Miedwiediewowi nie wypada zostać premierem". Mógłby natomiast objąć specjalnie stworzony urząd wiceprezydenta i zająć się modernizacją systemu politycznego. Jeden z rozmówców pisma sugerował, że Jurgens „sonduje w tej sprawie opinię publiczną".

Co z Miedwiediewem

– Władza wciąż może zrobić wszystko, nawet jeśli jej większość w Dumie nie jest imponująca – podkreśla Wiszniewski. – Niewykluczone, że chodzi o znalezienie jakiegoś miejsca dla Miedwiediewa, bo znalazł się inny kandydat na premiera. A może chodzi o to, by przekonać zwolenników Miedwiediewa do głosowania na Putina – mówi.

Potwierdza to Muchin. – Otoczenie Putina nie chce, by Mied-wiediew po wyborach prezydenckich został premierem. Szuka więc odpowiedniego rozwiązania – podkreśla.

Szef frakcji Jednej Rosji w Dumie Andriej Worobjow oświadczył, że jego partia „z szacunkiem" przyjmuje „każdy przejaw woli narodu". Ale podkreślił jednocześnie, że „wąska grupa ludzi usiłuje nakłonić innych do realizacji pomarańczowego scenariusza". – To jest niedopuszczalne, bo prowadzi do wojny – grzmiał z trybuny.

– My wszyscy, każdy Rosjanin, wiemy, co to wojna. Wszyscy przeszliśmy przez łzy i krew. Wszyscy! – mówił. I wezwał do prowadzenia rozmów „nie na barykadach, a w sali parlamentu", przy okrągłych stołach i na konferencjach.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Świat
Gwarancje „inspirowane art. 5”, ale bez NATO. Taka propozycja miała paść w rozmowie z Trumpem
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1268
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1267
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1266
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1265
Reklama
Reklama