Do białoruskiego MSZ wezwanych zostało dwoje dyplomatów. Ambasador Polski Leszek Szerepka oraz szefowa przedstawicielstwa Unii Europejskiej Maira Mora. Gdy wyszli, okazało się, że w tym gmachu mogą ponownie pojawić się nieprędko. Ministerstwo odwołało bowiem „na konsultacje" ambasadorów Białorusi w Polsce i UE, i „zaproponowało", by na takie same „konsultacje" udali się do siebie ambasadorzy Szerepka i Mora. W języku dyplomatycznym wyjazd „na konsultacje" oznacza poważne pogorszenie stosunków.
Kraje UE na znak solidarności wycofają swych ambasadorów z Mińska - poinformowała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Rzecznik białoruskiego MSZ Andriej Sawinych wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że poniedziałkowa „decyzja Rady UE (o poszerzeniu sankcji wobec Białorusi – red.) świadczy, iż UE kontynuuje politykę otwartej presji. W odpowiedzi strona białoruska zakaże wjazdu do Białorusi tym osobom z państw Unii, które wspierały wprowadzenie sankcji". W oświadczeniu jest też niesprecyzowana groźba „innych działań" dla „obrony interesów" Białorusi.
Zdaniem ekspertów i opozycyjnych polityków białoruskich decyzja MSZ jest następstwem dotychczasowych działań prezydenta Aleksandra Łukaszenki. – On rozumie politykę jako bójkę, w której silniejszy musi wygrać. Wielokrotnie nazywał polityków europejskich „słabeuszami" i chce zademonstrować, że jest od nich mocniejszy – mówił „Rz" białoruski politolog Walery Karbalewicz. Według jednego z liderów opozycyjnego Białoruskiego Frontu Narodowego Wincuka Wiaczorki Polska dawno już „awansowała" na wroga Łukaszenki numer jeden. – To iluzja, że w Mińsku są zwalczające się gołębie i jastrzębie. Decyzje podejmuje jedna osoba – podkreślił w rozmowie z „Rz". Jego zdaniem wydalenie ambasadorów jest irracjonalne, bo poniedziałkowe decyzje UE w sprawie sankcji są niekonsekwentne i „dyskredytują politykę unijną".
Niewykluczone, że Łukaszence chodzi też o pokazanie kandydującemu na prezydenta Rosji Władimirowi Putinowi, iż ma w nim wiernego, antyzachodniego sojusznika. – Trwa „miesiąc miodowy" Mińsk – Moskwa, a po wyborach mogłoby się to skończyć – sugeruje Wiaczorka.