O tym, że Donald Tusk nie skorzysta z propozycji spotkania z kandydatem socjalistów na prezydenta Francji, który w piątek odwiedzi Warszawę, powiedział paryskiemu korespondentowi Radia RMF FM szef Centrum Informacyjnego Rządu Grzegorz Szymański.
Zdementował w ten sposób doniesienia francuskich mediów, że polski premier wesprze rywala prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. – Nie mamy żadnej informacji o tym spotkaniu. Jeśli dyrektor Szymański powiedział, że do niego nie dojdzie, to go nie będzie – usłyszeliśmy wczoraj w CIR. Nie udało nam się również niczego konkretnego dowiedzieć w Departamencie Spraw Zagranicznych Kancelarii Premiera. Zbliżona do kancelarii osoba poinformowała nas jednak nieoficjalnie, że „spotkanie było zaplanowane, ale spadło z kalendarza".
– Mogę się domyślać przyczyn decyzji premiera Tuska. We Francji jest przecież inny kandydat na prezydenta, z ugrupowania należącego do tej samej opcji politycznej co Platforma Obywatelska – powiedział „Rz" poseł PO Robert Tyszkiewicz, wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Spotkania z rywalem Sarkozy'ego w trakcie kampanii odmówili wcześniej Angela Merkel i David Cameron. Niemiecki tygodnik „Der Spiegel" sugerował, że kanclerz, szef brytyjskiego rządu oraz dwaj inni konserwatywni przywódcy: premierzy Włoch i Hiszpanii Mario Monti i Mariano Rajoy zawiązali spisek przeciw faworytowi wyborów prezydenckich we Francji. Ze strony Berlina, Madrytu i Rzymu miała to być kara za zapowiedź renegocjowania paktu fiskalnego. Londyn mogła zmrozić wiadomość, że Hollande chce obłożyć 75-procentowym podatkiem osoby zarabiające ponad milion euro rocznie.
Szef kampanii wyborczej socjalisty Pierre Moscovici mówi o „bezprecedensowej presji konserwatystów". – Trzeba zadać sobie pytanie, co zrobił Nicolas Sarkozy, by zawiązała się taka koalicja? – dodał. – Liczy się decyzja Francuzów – kwitował sprawę sam Hollande.