Weekendowy szczyt był pierwszym od zakończenia zimnej wojny, na którym nie zapadły żadne decyzje dotyczące przyjęcia do NATO nowych członków. Macedonia, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra i Gruzja wróciły do krajów bez najmniejszej możliwości sprzedania swym obywatelom wizyty w Chicago jako sukcesu.
W deklaracji końcowej szczytu pada wiele miłych słów pod adresem tej czwórki. Wszystkie te kraje na różne sposoby współpracują z NATO – np. w ramach planu MAP przygotowującego do wejścia do Sojuszu. Cała czwórka na mniej lub bardziej jawne sposoby wspiera operację NATO w Afganistanie.
Mimo to żaden kraj nie usłyszał w Chicago jasnej deklaracji, czy i kiedy wejdzie do Sojuszu.
Stało się tak z wielu powodów. NATO jest w tej chwili w największym stopniu zajęte samo sobą – zakończeniem operacji w Afganistanie, przejęciem od Amerykanów tarczy antyrakietowej w Europie, szukaniem metody na lepsze wykorzystanie wciąż zmniejszających się narodowych budżetów obronnych, czy wreszcie szykowaniem się na wypadek kolejnej operacji w stylu libijskim gdzieś na Bliskim Wschodzie.
Rozszerzenie NATO nikogo po prostu dziś nie interesuje. Nikt nie ma czasu się tym zajmować, nikt nawet nie odważy się poprosić jakikolwiek kraj członkowski Sojuszu o wyłożenie na ten cel pieniędzy.