Zabójstwo Mahmuda al Mabhuha to jedna z najbardziej znanych operacji izraelskich służb. Działacz Hamasu został zabity w luksusowym hotelu w Dubaju. Wyrok wykonało komando Mossadu, które przyleciało do emiratu w przebraniach, posługując się paszportami państw UE. Całość operacji została nagrana przez hotelowe kamery przemysłowe i pokazana światu przez policję.
Teraz, dwa lata po zabójstwie, w Izraelu powstaje superprodukcja na temat tego wydarzenia. Nazywa się „Kidon" (Włócznia) i na ekrany kin ma wejść jesienią. Rodzina grozi jednak twórcom procesem. – To kolejny syjonistyczny spisek, który ma go zdyskredytować – powiedział gazecie „Haarec" kuzyn zabitego Ahmed al Mabhuh.
Twórcy obrazu otwarcie mówią, że uważają zabitego hamasowca za „terrorystę z krwią na rękach" i w ten sposób zamierzają go przedstawić w obrazie. To jednak wcale nie stanowi problemu dla rodziny. Krewni są oburzeni, ponieważ al Mabhuh został przedstawiony jako „kobieciarz, który nie stroni od alkoholu". Tymczasem zabity miał być dobrym muzułmaninem.
Scena, która tak zirytowała rodzinę, rozgrywa się w hotelowym barze. Piękna agentka Mossadu – gra ją izraelska supermodelka, była dziewczyna Leonarda DiCaprio Bar Refaeli – podrywa działacza Hamasu. W nawiązaniu kontaktu pomaga alkohol. Palestyńczyk zaprasza ją do swojego pokoju hotelowego i to ona wpuszcza do niego zabójców.
Al Mabhuh dostaje zastrzyk rozluźniający mięśnie, a następnie zostaje uduszony poduszką. Podobne przedstawienie sprawy jest dla rodziny niedopuszczalne. – Wiem, że mój brat nie był lubiany w Izraelu, ale zmarłemu należy okazać szacunek. Jeżeli scenariusz nie zostanie zmieniony, idziemy do sądu – powiedział brat zabitego Faik. Według niego już trwają narady z adwokatami, o sprawie zostało poinformowane kierownictwo Hamasu i innych palestyńskich ugrupowań.