Rządząca Partia Regionów i komuniści dążą do przeforsowania przepisów o nadaniu mu statusu regionalnego w miejscach, gdzie mieszka liczna mniejszość rosyjska. Sprawa jest poważna. Rosyjskojęzyczny elektorat „regionów" i komunistów słyszy obietnicę w tej sprawie od lat. Tymczasem nadanie rosyjskiemu statusu języka państwowego jest nierealne. Rządzący sami przyznają, że w parlamencie nie znajdą 300 głosów niezbędnych do zmiany konstytucji. A poparcie dla Partii Regionów spada i ludzie prezydenta Wiktora Janukowycza za wszelką cenę usiłują to powstrzymać.
Niewielka zmiana?
Gdyby rosyjski otrzymał status regionalnego, z pozoru zmieniłoby się niewiele. Zapewne w połowie obwodów Ukrainy, szczególnie na wschodzie kraju i na Krymie, byłby używany w administracji państwowej, na uczelniach i w szkołach. Dokumenty byłyby wydawane w dwóch językach – ukraińskim i rosyjskim. Znajomość ukraińskiego byłaby nadal obowiązkowa, ale mieszkańcy mieliby prawo wybierać, jakim językiem chcą posługiwać się w życiu społecznym: począwszy od przedszkola, skończywszy na urzędach miejskich.
Ale praktyka używania rosyjskiego jest rozpowszechniona i bez specjalnych przepisów. Politycy używają go nawet podczas wystąpień w parlamencie. Premier Mykoła Azarow publicznie mówi po rosyjsku. Po rosyjsku mówią przedstawiciele władz w miastach na wschodzie Ukrainy i na Krymie. Mer Odessy Aleksiej Kostusiew nie przyjmował nawet do podpisu dokumentów sporządzonych po ukraińsku.
Posłowie rządzącego ugrupowania utrzymują, że chcą bronić praw kilku milionów obywateli. I mają spore poparcie w terenie. Bardzo ostro wypowiadają się politycy krymscy. – Nas naprawdę denerwuje, że wielu ministrów (z Kijowa – red.) zaczyna się do nas zwracać po ukraińsku – oznajmił przewodniczący parlamentu Krymu Władimir Konstantinow. – Dopóki nie będziemy mogli oficjalnie posługiwać się rosyjskim Symferopolu, niczego dobrego nie będzie – dodał. W Odessie kilka lat temu przeprowadzono akcję „Mówię po rosyjsku!".
Jak w Kanadzie
– Szwajcarzy mogą w swym kraju posługiwać się czterema językami, Kanadyjczycy – dwoma. U nas powinien zwyciężyć zdrowy rozsądek – przekonywał szef komitetu organizacyjnego Walerij Kaurow. – Jeśli chcemy, by nasze państwo rzeczywiście było demokratyczne, powinniśmy móc realizować normalne prawo ludzi do mówienia, oglądania filmów i słuchania radia w swoim ojczystym języku – podkreślał.
Władze przekonują, że chodzi o przyjęcie norm europejskich. – Status języków regionalnych reguluje Europejska karta języków regionalnych lub mniejszościowych. W Europie ta sprawa została już dawno rozwiązana. Na Ukrainie wywołuje ostre reakcje. Mam nadzieję, że nasze propozycje zostaną przyjęte. Obiecywaliśmy to naszym wyborcom. Ochrona praw językowych mniejszości to jedno z założeń programowych naszej partii – mówi „Rz" Ołeksij Płotnikow, deputowany Partii Regionów.