Parlament Tadżykistanu zdecydował niedawno, że z map znikną sowieckie nazwy miejscowości: osiedle Kujbyszew (od nazwiska organizatora Armii Czerwonej) będzie się teraz nazywać Dżomi (od tadżyckiego poety Abdurahmoniego Dżomiego). Michaiła Frunzego, działacza bolszewickiego, zastąpi założyciel dynastii Samanidów Ismail Samani. Z map znikną nazwy miejscowości, m.in. Politotdieł (Wydział Polityczny), Leningrad, Komsomoł, a także miejscowość honorująca Walerija Czkałowa, radzieckiego lotnika i ulubieńca Stalina.
W sąsiadującej z Tadżykistanem Kirgizji władze także próbują pożegnać się z symbolami komunizmu. – Ale idzie to bardzo powoli. Największą przeszkodą są oczywiście pieniądze, bo zmiany kosztują – mówi „Rz" kirgiski politolog Marat Kazakbajew.
– Wiele nazw miejscowości i ulic upamiętniających czasy ZSRR zniknęło, ale centralna ulica w stolicy naszego kraju, Biszkeku, nadal nazywa się Sowiecka. Mamy także ulicę Karola Marksa. Przypuszczam jednak, że nawet gdyby odbyło się referendum w sprawie zmiany ich nazw, ludzie powiedzieliby „nie" – dodaje analityk.
Kirow i Dzierżyński
Na Ukrainie, która negocjuje z Unią Europejską sprawę stowarzyszenia, komunistyczne symbole pozostały do dziś. Szczególnie na wschodzie kraju. Nie tylko ulice, ale także miasta czczą zbrodniarzy komunistycznych: Kirowograd upamiętnia zwolennika Stalina Siergieja Kirowa, Dnieprodzierżyńsk – Feliksa Dzierżyńskiego, twórcy sowieckich, represyjnych organów bezpieczeństwa. A w Kijowie wciąż jest ulica Wandy Wasilewskiej, polskiej komunistki, współtwórczyni armii gen. Berlinga.
– Na Ukrainie pozostało ponad dwa tysiące pomników upamiętniających działaczy sowieckich – mówi „Rz" Wołodymyr Tyliszczak, były pracownik Instytutu Pamięci Narodowej oraz działacz Społecznego Komitetu Upamiętnienia Ofiar Wielkiego Głodu lat 1932 – 1933. – Proces usuwania sowieckich symboli w naszym kraju miał dwa etapy. Pierwszy na początku lat 90., kiedy z pomnikami reżimu komunistycznego żegnały się głównie miasta na zachodzie kraju, a drugi po dojściu do władzy prezydenta Wiktora Juszczenki w latach 2007 – 2008, kiedy zdemontowano sporo monumentów sowieckich. Proces ten został jednak zatrzymany po zmianie władz. Przeszkodą jest także opór mieszkańców, którzy niekoniecznie wiedzą, kim byli ludzie z nazw ich ulic i nie chcą zmian, bo to wiąże się z kosztami – dodaje analityk.