To poważny cios dla prezydenta Baracka Obamy. 23 głosami przeciw 17 komisja Izby Reprezentantów ds. nadzoru uznała, że prokurator generalny Eric Holder oszukał Kongres USA, nie udostępniając kluczowych dokumentów w sprawie operacji „Fast and Furious". Sprawozdanie komisji trafi obecnie pod obrady całej Izby Reprezentantów. Z formalnego punktu widzenia Eric Holder może zostać ukarany grzywną lub nawet więzieniem, ale spodziewać się można raczej tygodni zamieszania i wzajemnych oskarżeń. W przyszłym tygodniu spodziewane jest głosowanie całej Izby w sprawie Holdera.
– Choć w prezydenckiej kampanii wyborczej największą rolę odgrywa stan gospodarki, to jeśli ta afera będzie się rozwijać, może rzeczywiście w istotny sposób wpłynąć na nastroje wyborców. Na razie jeszcze za wcześnie, by móc to z pewnością stwierdzić – powiedział „Rz" prof. Matthew Green z Catholic University of America w Waszyngtonie.
„Fast and Furious" polegała na tym, że w ciągu ostatnich kilku lat agenci federalni nadzorowali przemycenie łącznie dwóch tysięcy sztuk broni do Meksyku, by później śledzić ich drogę do karteli narkotykowych. Jednak udało się to w bardzo niewielu przypadkach i wiekszość broni zapewne po prostu trafiła do przestępców.
To zresztą nie pierwsza taka operacja. W latach 2006–2007 miała miejsce podobna, choć na mniejszą skalę „Operation Receiver". W 2009 r. podjęto decyzję o próbie spenetrowania całych sieci przemytu broni, a nie tylko drobnych handlarzy. Obserwowano zakupy karabinów i rewolwerów w USA, a czasami nawet inicjowano takie zakupy z państwowych pieniędzy – i usiłowano zbadać, dokąd one trafią. Ogółem zakupiono 2020 sztuk broni palnej, w tym m, in. kałasznikowy i karabiny snajperskie. 389 ostatecznie odnaleziono w USA, a 276 we Meksyku. Większość trafiła jednak do kartelu narkotykowego Sinaloa, a część do El Teo i La Familia. A 14 grudnia 2010 r. amerykański patrol straży granicznej zatrzymał grupę nielegalnych imigrantów. Strażnicy zostali ostrzelani – i jak się okazało – z karabinów zakupionych podczas operacji „Fast and Furious".
Sprawa zaczęła być znana w 2011 r. I wtedy też zainteresował się nią Kongres. W październiku tego roku stwierdzono, że broń z operacji „Fast and Furious" była użyta podczas 170 aktów przemocy w Meksyku. Republikański kongresmen Darrel Issa szacował, że aż 200 Meksykanów straciło przez to życie. Śledztwo toczyło sie długo, forsowane przez republikanów, gdy demokraci przekonywali, iż tak naprawdę problemu nie ma, a jesli nawet – to jest o wiele mniejszy, niż twierdzą to ich polityczni przeciwnicy.