Ostatnie natarcie Asadat

Trwa bitwa o Aleppo, która zadecyduje o dalszych losach konfliktu syryjskiego i o przyszłości prezydenta kraju

Publikacja: 30.07.2012 00:48

Aleppo jest także miejscem starć Wolnej Armii Syryjskiej i proasadowskiej milicji. Na zdjęciu: zabit

Aleppo jest także miejscem starć Wolnej Armii Syryjskiej i proasadowskiej milicji. Na zdjęciu: zabity jeden z jej członków

Foto: Reuters/Forum, Zohra Bensemra Zohra Bensemra

Matka wszystkich bitew – tak nazywają syryjscy rebelianci bitwę o Aleppo. Do lokalnych powstańców dołączyło prawdopodobnie około tysiąca żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej, złożonej głównie z dezerterów z armii reżimowej. Siły prezydenta Asada są nieporównywalnie liczniejsze, ale walki toczą się w mieście, co daje obrońcom przewagę.

Wydaje się, że zmienili taktykę i zamiast wojny podjazdowej zdecydowali się na otwartą konfrontację militarną. Z wiadomości agencyjnych wynika, że rebelianci kontrolują od jednej trzeciej do połowy wszystkich dzielnic miasta, odpierając ataki reżimowych czołgów. Szczególnie zacięte walki toczyły się wczoraj w dzielnicach Bab al Hadid i Al Zahra. Historyczne stare miasto było celem ataków lotnictwa oraz helikopterów. Są setki ofiar śmiertelnych.

Obserwatorzy są zgodni, że utrata Aleppo oznaczałaby  prawdziwy początek końca reżimu Asada. Jest to drugie pod względem wielkości miasto Syrii zamieszkane przez 2,5 mln ludzi, w większości sunnitów, jak reszta kraju. Jest ważnym ośrodkiem przemysłowym, z którego pochodzi ponad połowa eksportu całego kraju. Bez Aleppo Syria nie może istnieć ani gospodarczo, ani politycznie. Stąd determinacja Damaszku w decydującej bitwie. – Bez wątpienia zwyciężymy – zapewniał w niedzielę minister obrony Syrii Walid Moualem na wspólnej konferencji prasowej w Damaszku z szefem resortu obrony Iranu. I bez takich deklaracji wzrastają obawy Zachodu, że dojść może do największej masakry od czasu wybuchu konfliktu.

Inaczej niż w Libii

Prezydent Francois Hollande wezwał do niezwłocznego działania Radę Bezpieczeństwa ONZ. Rada jest jednak skutecznie blokowana przez Moskwę i Pekin. Liga Arabska zamierza przedstawić na forum Zgromadzenia Ogólnego rezolucję o utworzeniu stref bezpieczeństwa dla ludności cywilnej. Nie chodzi tu jednak o stworzenie parasola lotniczego, jak to miało miejsce w Libii, gdzie myśliwce brytyjskie i francuskie uniemożliwiały skuteczne użycie przez siły Kaddafiego lotnictwa i czołgów.  Tego chcą rebelianci wzywając  wczoraj do utworzenia przez państwa zachodnie strefy zakazu lotów nad północną częścią kraju.Ślą też prośby o dostawy broni.

– Sytuacja w Syrii jest zdecydowanie bardziej skomplikowana niż w Libii. Przeciwko Kaddafiemu była zdecydowana większość społeczeństwa – tłumaczy „Rz" gen. Jean-Vincent Brisset. W Syrii powstańców nie popierają alawici oraz chrześcijanie. Alawitą jest Asad i niemal cała elita polityczna Syrii. Chrześcijanie zaś obawiają się, że zwycięstwo islamskich rebeliantów pogorszy ich sytuację.

Obie grupy stanowią około jednej czwartej społeczeństwa. Syria odgrywa też niewspółmiernie większą rolę geopolityczną niż Libia. Istnieje groźba rozszerzenia się konfliktu na Liban. Już w sobotnią noc w Trypolisie doszło do starć zwolenników i przeciwników Asada. Na razie wiele czynników działa na korzyść prezydenta Asada, który zapowiedział już, że w przypadku zewnętrznej interwencji zbrojnej nie zawaha się przed użyciem broni chemicznej.

Kto pomaga powstaniu

– Nie daje żadnego znaku słabości i wszystko wskazuje na to, że będzie się bronił do samego końca. Może przy tym skończyć jak Kaddafi – przekonuje „Rz" Barah Mikail z francuskiego instytutu spraw międzynarodowych ,IRIS. Zachodowi pozostaje jedynie wspomaganie rebeliantów, co zresztą czyni od dawna przy pomocy Arabii Saudyjskiej czy Kataru. Stamtąd dociera broń dla powstańców. – Nie jest tajemnicą, że Francja dostarcza powstańcom  sprzęt telekomunikacyjny – mówi gen. Brisset. Brytyjskie media informują o obozach treningowych dla rebeliantów organizowanych w Arabii Saudyjskiej, gdzie w roli instruktorów występują brytyjscy specjaliści. Istnieją przypuszczenia, że USA zaopatrują rebeliantów w materiały wywiadowcze uzyskiwane za pomocą amerykańskich dronów. Zdaniem „Guardiana" co najmniej dwu agentów amerykańskich współpracowało kilka miesięcy temu z rebeliantami w Homs. Nikt nie da głowy, że nie jest ich obecnie znacznie więcej.

– Syria jest terenem konfrontacji USA i Rosji. Moskwa robi wszystko, aby nie stracić ostatniego sojusznika na Bliskim Wschodzie i tym samym wpływu na rozwój wydarzeń – tłumaczy George Yacoub, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego. W tym kontekście należy umieścić słowa szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który przekonywał w sobotę, że prezydent Asad nie może po prostu tolerować na terytorium Syrii zbrojnej opozycji. Zapewnił też, że Moskwa nie rozważa udzielenia Asadowi schronienia,  gdyby go potrzebował.

Matka wszystkich bitew – tak nazywają syryjscy rebelianci bitwę o Aleppo. Do lokalnych powstańców dołączyło prawdopodobnie około tysiąca żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej, złożonej głównie z dezerterów z armii reżimowej. Siły prezydenta Asada są nieporównywalnie liczniejsze, ale walki toczą się w mieście, co daje obrońcom przewagę.

Wydaje się, że zmienili taktykę i zamiast wojny podjazdowej zdecydowali się na otwartą konfrontację militarną. Z wiadomości agencyjnych wynika, że rebelianci kontrolują od jednej trzeciej do połowy wszystkich dzielnic miasta, odpierając ataki reżimowych czołgów. Szczególnie zacięte walki toczyły się wczoraj w dzielnicach Bab al Hadid i Al Zahra. Historyczne stare miasto było celem ataków lotnictwa oraz helikopterów. Są setki ofiar śmiertelnych.

Pozostało 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017