Ambasada ostatniej nadziei

Ucieczka na teren obcego przedstawicielstwa jest aktem desperacji, ale wielu w ten sposób uratowało skórę

Publikacja: 02.09.2012 12:00

Siedzący w małym pokoiku na piętrze ambasady Ekwadoru w Londynie Julian Assange nie korzysta ze specjalnych  luksusów. Ma do dyspozycji tylko podstawowe wyposażenie i niewielkie możliwości poruszania się. Formalnie wciąż jest wolny, choć od statusu więźnia różni go właściwie tylko swobodny dostęp do Internetu.

Wokół Assange'a zagrożonego ekstradycją do Szwecji (a stamtąd być może do Stanów Zjednoczonych, których tajemnice dyplomatyczne ujawnił założony przez niego portal WikiLeaks) toczą się gorączkowe zabiegi dyplomatyczne na linii Londyn-Quito, a jego los nie jest jeszcze przesądzony. Kontrowersyjny twórca WikiLeaks na razie może być pewny tylko jednego: bez zgody „goszczącego" go Ekwadoru brytyjscy stróże prawa nie nałożą mu kajdanek.

Chroni go respektowane przez wszystkie cywilizowane państwa prawo i stojąca za nim wielowiekowa tradycja.

Świątynia ocalenia

W starożytności i w średniowieczu ścigany uciekinier miał tylko jedną szansę ocalenia skóry: schronienie się w świątyni (stąd np. w języku angielskim słowo „sanctuary" oznacza dziś „schronienie"). Rozlew krwi przed ołtarzem uznawany był za niewybaczalny grzech, o czym przekonał się choćby Bolesław Śmiały, którego przed banicją po takim czynie nie uchroniła nawet korona.

W czasach nowoczesnych podobnym schronieniem stały się przedstawicielstwa obcych państw objęte zasadą eksterytorialności i nienaruszalności. Zasada ta utrwaliła się tak głęboko, że przestrzegały jej nawet państwa niedemokratyczne i reżimy. To dzięki niej wywiezienia do obozów śmierci uniknęły tysiące Żydów w czasie II wojny światowej uzyskujących pomoc obcych ambasad w okupowanych państwach. Do dzisiaj Koreńczycy z komunistycznej północy próbują uciekać na południe poprzez ambasadę Korei Południowej w Pekinie.

Pierwszym historycznym przykładem poszukiwania azylu w obcej ambasadzie był przypadek niejakiego Johana Willema barona Ripperdy. Ten pochodzący z Holandii XVIII-wieczny polityczny awanturnik, którego życie mogłoby posłużyć za kanwę barwnej powieści, został na krótko premierem Hiszpanii. Pozycję zdobył jednak dzięki nierealnym obietnicom i kłamstwom.

Kiedy w 1726 r. wyszły one na jaw, Ripperda schronił się w poselstwie brytyjskim, przekazując ambasadorowi Jej Królewskiej Mości tajemnice madryckiego dworu. Hiszpanie – choć doprowadzeni do furii – nie chcieli wywoływać konfliktu z potężną Anglią i uszanowali eksterytorialność ambasady, w której uciekinier spędził kilka miesięcy. Nie na wiele się to zdało, ostatecznie bowiem angielski poseł lord Harrington wydał go i Holender trafił do więzienia w Segovii (skąd notabene zdołał uciec).

Od tego czasu zasada eksterytorialności obcych przedstawicielstw i poszanowania nietykalności osób znajdujących się na ich terenie została powszechnie zaakceptowana, a przypadki jej naruszenia (jak choćby pamiętna okupacja ambasady USA w Teheranie w 1979 r.) są ostro potępiane.

Zwyczaj prawem

Zgodnie z konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r. osoby przyjęte na teren przedstawicielstw obcych państw nie mogą zostać z nich usunięte bez zgody państwa (lub organizacji międzynarodowej), które dane przedstawicielstwo reprezentuje.

Lista mniej lub bardziej prominentnych osób, które w XX wieku korzystały z ostatniej szansy, jaką była ucieczka na teren obcej ambasady, jest długa. Bodaj najbardziej znaną wśród nich był węgierski kardynał József Mindszenty, który po upadku antykomunistycznego powstania schronił się 4 listopada 1956 r. w ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Budapeszcie.

Upór komunistycznych władz sprawił, że planowany na kilka dni pobyt kardynała zamienił się w piętnastoletnią epopeję. Dopiero w roku 1971 hierarcha został wypuszczony do Watykanu. Stamtąd wyjechał do Austrii, gdzie po czterech latach zmarł w aureoli męczennika za wiarę i ojczyznę.

Mniej szczęścia miał premier powstańczego rządu Imre Nagy, który szukał azylu w ambasadzie Jugosławii. Sowieci pojmali go, gdy opuścił jej teren, ufając zapewnieniom nowego przywódcy Jánosa Kádára, który obiecał mu nietykalność. Zamiast tego doprowadził do przeprowadzenia wyreżyserowanego procesu i skazania Nagy'a na śmierć.

W 1957 r. bohaterem ucieczki do ambasady Stanów Zjednoczonych w Paryżu stał się Reino Häyhänen, sowiecki pułkownik KGB, etniczny Fin. Häyhänen z racji pochodzenia był ekspertem wywiadu w zajętej przez Rosjan Finlandii, a potem został wysłany jako szpieg do USA. Nie chcąc dłużej pracować dla KGB, wybrał ucieczkę, zdradzając przy okazji wiele swoich szpiegowskich kontaktów.

Inną głośną ucieczką z ZSRR poprzez ambasadę USA była sprawa tzw. siódemki syberyjskiej. Latem 1978 r. ośmioro rosyjskich zielonoświątkowców zamierzało jedynie złożyć ambasadorowi petycję w obronie łamanych praw religijnych. Gdy czekali przed wejściem do akcji  ruszyła milicja zatrzymując jednego z członków grupy. Wówczas pozostali przedostali się na teren ambasady. W dwóch małych pokoikach w piwnicy budynku spędzili pięć lat. Wreszcie w 1983 r., po strajku głodowym, wywalczyli prawo wyjazdu do Izraela, a stamtąd do Ameryki.

Droga do wolności

Wśród ucieczek dysydentów z państw komunistycznych zapamiętana została ucieczka Fanga Lizhi, jednego z ideowych przywódców chińskich opozycjonistów i nauczyciela akademickiego wielu uczestników protestów na placu Tienanmen w 1989 r. Po zdławieniu demonstracji wraz z żoną schronił się w ambasadzie Stanów Zjednoczonych, gdzie w oczekiwaniu na azyl polityczny napisał swój słynny esej „Chińska amnezja". W podobnych okolicznościach opuścił Chiny pieśniarz Hou Deijan, którego utwory śpiewali demonstranci na Tienanmen. Po ucieczce do ambasady Australii pozwolono mu na wyjazd na Tajwan.

Uwagę światowych mediów przyciągały zawsze perypetie szukających ostatniego ratunku obalanych przywódców państw. Jak choćby króla Fajsala II obalonego w 1958 r. przez irackich spiskowców pod wodzą pułkownika Kasima. Król został zabity, jednak do ambasady Arabii Saudyjskiej dotarła jego córka Badia z trójką dzieci. W ten sposób przewrót przeżył następca tronu, zaledwie dwuletni wówczas Szarif Ali bin Husajn, późniejszy emigracyjny oponent Saddama Husajna.

W marcu 1992 r. schronienia w ambasadzie Chile w Moskwie szukał obalony przywódca komunistycznej NRD Erich Honecker. Przed oczekującym go procesem za zbrodnie dokonane pod rządami komunistów zamierzał schronić się w Chile, skąd pochodził jego zięć. To się jednak nie udało z powodu oporu Borysa Jelcyna, który odesłał go do Niemiec. Do Santiago de Chile chory na raka Honecker poleciał dopiero rok później, gdy zwolniono go, biorąc pod uwagę jego ciężki stan.

Pojmany fortelem

Nie mniej pechowa okazała się w grudniu 1990 r. próba szukania ratunku przez byłego prezydenta Panamy Manuela Noriegę. Obalonego panamskiego dyktatora, który swoje rządy wykorzystał do rozwinięcia na wielką skalę handlu narkotykami, na cel wzięli Amerykanie. W celu pojmania Noriegi amerykańskie siły specjalne zorganizowały akcję pod ironicznym kryptonimem „Fajna paczka". Gdy nie powiodła się akcja komandosów, a Noriega schronił się w panamskiej nuncjaturze papieskiej, rozpoczęto swoistą wojnę psychologiczną.

Upokorzony generał musiał przez całą dobę słuchać ogłuszająco głośnej muzyki rockowej nadawanej z wielkich głośników (podobno szczególnie dał mu się we znaki utwór ,,I fough the law" zespołu The Clash). W końcu, gdy sprawa stała się kłopotliwa dla Watykanu,  nuncjusz Jose Sebastian Laboa namówił Norriegę do poddania się. Ubrany w galowy mundur dyktator oddał się w ręce amerykańskich żołnierzy  po uzyskaniu zapewnienia, że jego przebywająca w ambasadzie Kuby rodzina będzie mogła wyjechać na Dominikanę.

Ucieczka do ambasady Grecji w Nairobi nie pomogła w 1999 r. osławionemu przywódcy Partii Pracujących Kurdystanu Abdullahowi Öcalanowi. Wprawdzie sam siebie uważający za bojownika o prawa Kurdów, jednak przez Ankarę oskarżany o terroryzm Öcalan uzyskał zapewnienie, że będzie mógł spokojnie opuścić Kenię. Po drodze na lotnisko został jednak pojmany przez tureckich komandosów, przewieziony do Turcji i postawiony przed sądem. Skazano go na karę śmierci, zamienioną później na dożywocie.

Kłopotliwi  goście

W ostatnich latach o „ambasadorski azyl" jest coraz trudniej. Bywa, że pojawienie się proszącego o azyl uciekiniera stawia w niezręcznej sytuacji zarówno dyplomatów, jak i ich niezbyt chętnie widzianego gościa. Tak się stało, gdy w kwietniu tego roku w pekińskiej ambasadzie Stanów Zjednoczonych pojawił się Chen Guangcheng, niewidomy aktywista ruchu obrony praw obywatelskich.

Nie wzbudził zachwytu Białego Domu, który oczywiście nie mógł zrezygnować ze szczytnych ideałów demokracji i obrony praw człowieka, ale wolał nie psuć relacji z Chinami (zwłaszcza w przeddzień wizyty w Pekinie sekretarz stanu Hillary Clinton).

Chen został najpierw przewieziony do chińskiego szpitala, ale ostatecznie „ze względów humanitarnych" otrzymał prawo wyjazdu do USA. W Departamencie Stanu odetchnięto z ulgą. I zapewne z nadzieją, że podobnych gości w progach amerykańskich ambasad nie będzie się pojawiało zbyt wielu.

j.gizinski@rp.pl

Siedzący w małym pokoiku na piętrze ambasady Ekwadoru w Londynie Julian Assange nie korzysta ze specjalnych  luksusów. Ma do dyspozycji tylko podstawowe wyposażenie i niewielkie możliwości poruszania się. Formalnie wciąż jest wolny, choć od statusu więźnia różni go właściwie tylko swobodny dostęp do Internetu.

Wokół Assange'a zagrożonego ekstradycją do Szwecji (a stamtąd być może do Stanów Zjednoczonych, których tajemnice dyplomatyczne ujawnił założony przez niego portal WikiLeaks) toczą się gorączkowe zabiegi dyplomatyczne na linii Londyn-Quito, a jego los nie jest jeszcze przesądzony. Kontrowersyjny twórca WikiLeaks na razie może być pewny tylko jednego: bez zgody „goszczącego" go Ekwadoru brytyjscy stróże prawa nie nałożą mu kajdanek.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021