Moskwa kończy prace nad projektem nowego systemu wywiadu elektronicznego MRIS. Wiadomo o nim stosunkowo niewiele, a szczegóły są tajne. Ma zacząć funkcjonować już w 2013 r. i będzie mógł śledzić samoloty i okręty wojenne na odległość wielu tysięcy kilometrów.
– Projekt jest ważnym elementem modernizacji naszej armii – powiedział „Rz” rosyjski dziennikarz, ekspert od spraw wojskowych Paweł Felgengauer. – To, czym nasze wojsko dysponuje obecnie, to systemy jeszcze z czasów ZSRR, które są zawodne – dodał.
Trafiały w próżnię
Jak opowiada, doskonałym przykładem może być wojna w 2008 r. w Gruzji. – Nasze rakiety nierzadko trafiały w całkowicie pustą przestrzeń. Celowano na przykład w samo centrum Gori, gdzie dzień wcześniej znajdowali się żołnierze gruzińscy. Tyle że gdy rakieta dosięgła Gori, w tym miejscu znajdowali się już tylko cywile, dziennikarze telewizji niemieckiej – podkreśla.
MRIS oczywiście jest ściśle tajny. Wiadomo, że ma wykorzystywać sygnały pokładowych stacji radiolokacyjnych, a także nadajników GPS i GŁONASS (rosyjski odpowiednik GPS). Podobno będzie w stanie wykrywać „niewidzialne” samoloty B-2 i F-22, zbudowane przy użyciu technologii stealth. Podobno już jest w stanie monitorować i klasyfikować niektóre rodzaje promieniowania, wydzielanego przez badany obiekt (np. cieplne). Wszystko to ma służyć wskazywaniu celów dla rakiet średniego lub dalekiego zasięgu.
Pierwsze testy MRIS przeprowadzono w 2009 r. Ośrodek MRIS ulokowany w pobliżu Moskwy mógł wówczas namierzać i śledzić samoloty różnego typu (choć rzecz jasna – rosyjskich) nad Morzem Barentsa. Dokładność była podobno bardzo wysoka, błąd wynosił nie więcej niż kilka metrów. Natomiast wyśledzić urządzenie MRIS, wielkości kilkudziesięciu metrów sześciennych, jest jakoby zupełnie niemożliwe, co dawałoby Rosjanom ogromną przewagę nad przeciwnikiem.
Navsop na odwrót
Założenia MRIS są podobno zbliżone do projektu brytyjskiego. Tyle że o opracowywanym przez brytyjską firmę BAE Systems programie Navsop (Navigation via Signals of Opportunity; nawigacja za pomocą sygnałów szans) wiadomo więcej. Ma on zastąpić GPS lub też go uzupełniać. Specjalne urządzenie może odbierać sygnały GPS, a także inne, np. pochodzące z nadajników radiowych, telefonów komórkowych, nadajników telewizyjnych i Wi-Fi.
Tyle że w takim kształcie urządzenia Navsop mają służyć dokładnie do odwrotnego celu niż MRIS. Zamontowane w samochodzie czy na statku mają pomóc określić, gdzie się on aktualnie znajduje, nawet wówczas, gdy zawiedzie GPS. I to przede wszystkim osobom, które w tym samochodzie lub na pokładzie tego statku się znajdują. – Aby Navsop zaczął się uczyć, potrzebny jest sygnał GPS, by wiedzieć, w jakim miejscu ziemi się znajdujemy. Im dłużej funkcjonuje, w tym mniejszym stopniu potrzebuje sygnału GPS, aż pojawia się chwila, gdy GPS w ogóle nie jest już potrzebny – mówił BBC Ramsey Faragher, kierownik badań naukowych w Centrum Zaawansowanych Technologii BAE w Chelmsford koło Londynu.